niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział V


Obudziłam się w nieznanym mi pomieszczeniu a raczej sypialni. Była przykryta kocem w czarno-białym pokoju. Nie pamiętam co się stało ostatniej nocy albo nie chciałam pamiętać. Postanowiłam stać i zejść na dół, i zobaczyć w czyim domu jestem. Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi ale zanim jeszcze pociągnęłam za klamkę podeszłam do biura, na  którym leżała moja maska. Wzięłam ją do ręki i znowu podeszłam do białych drzwi. Tym razem pociągnęłam klamkę i znalazłam się już po chwili na korytarzu. Przed pokuj był pomalowany na jasno brązowy kolor. Skręciłam w prawo i po kilku małych krokach ukazały mi się schody które prowadziły w dół. Zeszłam po nich i momentalnie znalazłam się w kuchni. To pomieszczenie było połączone z salonem, przekroczyłam próg który łączył kuchnię i salon. Moim oczom ukazał się tapczan a na nim śpiący Nataniel. Gdy spał wyglądał tak słodko, że aż nie mogłam oderwać od niego wzroku. Podeszłam do śpiącego królewicza( bo tak jak ja był jeszcze w stroju balowym ). Nie mogłam się powstrzymać, odgarnęłam mu włosy z twarzy i delikatnie po całowałam go w czoło, nawet nie wiedząc czemu to zrobiłam. On nawet nie drgnął tylko lekko się uśmiechnął przez sen. Dowiedziałam się do kogo należy ten dom, ale nadal dręczyło mnie jedne pytanie. Po co Nataniel przyniósł mnie właśnie do siebie a nie do mojego domu. Chcąc poznać odpowiedz postanowiłam zaczekać aż się obudzi. Usiadłam na podłodze przy tapczanie i po chwili usnęłam.
*** SEN***
 Mała  dziewczynka o brązowych włosach
bawiła się w piaskownic. Mogła mieć góra cztery lata. Była z nią jeszcze  dziewczynka o rudych włosach z warkoczykami jak u Pipi Lansztrung i chyba miałam tyle samo lat co ta pierwsza dziewczynka. Obie musiały się dobrze znać, bo bardzo się razem dogadywały. Bawiły się niezbyt dziewczęcą zabawę, bo bawiły się w piratów. Szukały ukrytego skarbu na wyspie którą była piaskownica. W pewnym momencie podszedł do nich mały chłopczyk o złocistych dosyć krótkich włosach i spytał się dwóch dziewczynek czy może się przyłączyć. Dziewczynki długo się nie zastanawiały i od razu się zgodziły uważając że im więcej osób tym weselej. Chłopczyk oznajmił że nazywa się Nati. Dziewczynka o brązowych  włosach przedstawiła mu się jako Suet. Wszystko zaczęło się rozmazywać  i stawać się nie jasne. Było jedynie słychać delikatny głos pewnej osoby.
***
- Su zbudź się, wstawaj. Już jest południe. - Delikatny męski głos próbował mnie zbudzić, a jego ręka była położona na moim policzku.
- Nie chcę jeszcze wstawać, jestem zmęczona, chcę spać . - Jęczałam po cichu.
- To chociaż połóż się na tapczanie, a nie na podłodze.
- Nie chcę mi się wstawać. - Zawsze moje marudzenie jest spoko.
- Och dziewczyno co ja mam z tobą. - Poczułam jak chłopak podnosi mnie z podłogi i kładzie na tapczan.
- W takim wypadku kolorowych snów, królewno. - Przykrył mnie kocem, pogłaskał po głowie i chyba udał się do kuchni.
Znowu mnie tak nazwał i właśnie przez to jedno małe słowo nie mogłam już zasnąć. Przez kilka minut leżałam zastanawiając się co teraz mam zrobić. Czy wstać i pójść do niego czy dalej leżeć i próbować zasnąć. Ta odpowiedź była oczywista żeby wstać i udać się do niego. Odkryłam się, wstałam i poszłam do kuchni, a tam pusto. Weszłam po schodach i kilka małych chwil potem stała pod pokojem w którym się obudziłam. Wkroczyłam do pokoju bez pukania, a moim oczą ukazał się przebierający Nat, który w tym momencie był bez koszulki. Szybo zamknęłam i się o nie oparłam.
- Przepraszam! - Krzyknęłam żeby mieć pewność że mnie usłyszał.
-Nic się nie stało, możesz wejść. - Drzwi się otworzyły a ja wylądowałam w jego silnych ramionach.
- Nic ci się nie stało królewno. - Zaczerwieniłam się jak burak.
- Nie. - Wyprostował mnie i trzymał mnie w tali.
- Jesteś taka piękna.  - Powiedział to dość cicho że niezbyt go zrozumiałam.
- Co?
- Nic, może chcesz zjeść ze mną śniadanie?
- Mogę, ale co ty wcześniej powiedziałeś?
- Nic ważnego, chodź do kuchni.
Zeszliśmy do owego pomieszczenia, siadłam przy kuchennym stole.
-Co chcesz zjeść?
- Nie wiem, co zrobisz to zjem?
- A zjesz grzanki z masłem.
- Jasne.
Włączył radio i zaczął robić nam grzanki. W rytmie muzyki poruszał się po całej kuchni, chyba nawet zapomniał że tu jestem i go obserwuje. Odciął się że tak powiem od świata zewnętrznego, lubił chyba bardzo pracować w kuchni i gotować . Było mi gorąco nie przez to że siedziałam w ciepłym pomieszczeniu, tylko przez Nata. Patrzyłam jak był ubrany w jeans, czarny t - Shift oraz w koszulę w kratkę która była rozpięta czułam jak moje policzki robiły się czerwone.  Lubiłam Nataniela, nawet chyba za bardzo, ale dlaczego tak bardzo mocno. Przecież znał go dwa i pół miesiąca. A jednak coś mnie do niego ciągnęło, ale co to było?
- O to twoje grzanki królewno. - Położył mi talerz przed nos i usiadł naprzeciwko mnie z swoim talerzem.
- Nataniel mogę ci zadać dwa pytania?
- Jasne, jakie? - Jego uśmiech rozgrzewał mnie od środka ale czemu, ja się pytam czemu?
- Czemu nazywasz mnie „królewno”? - Zrobił się czerwony tak samo jak ja podczas gdy patrzyłam na niego gdy robił nam śniadanie. Po chwili otrzymałam odpowiedź która mnie zaskoczyła.
- Ponieważ ją jesteś, byłaś nią dla mnie od samego początku. – Jego policzki chyba bardziej czerwone już nie mogły być.
- Jeśli chcesz mogę przestać cię tak nazywać.
- Nie, proszę. Lubię jak tak do mnie mó…. - Właśnie zdałam sobie sprawę z własnej głupoty i chyba to ja teraz byłam bardziej czerwona niż on.
- A drugie pytanie jakie jest? - No jasne chciał szybko zmienić temat tak samo jak ja zresztą.
- Czemu nie zaniosłeś mnie do domu?
- Bal skończył się o piątej a ty płakałaś mi na ramieniu przynajmniej do wpół do siódmej. Nie chciałem budzić  domowników więc zabrałem cię do siebie. - Znowuż był czerwony zresztą ja też.
Dopiero teraz zauważyłam  że w kuchni wisi zegar z kukułką, co wywołało u mnie zachwyt bo moja mama powiesiła i podobny w moim starym pokoju, w starym domku, moim domku. Była jedynasta, dokończyłam posiłek i podziękowałam.
- Wiesz co ja już sobie pójdę, poza tym pewnie martwi się o mnie ciocia że jeszcze nie wróciłam.
- Widać było że posmutniał, czy ja byłam dla niego więcej niż przyjaciółką, może on się we mnie… nie to niemożliwe. Jesteśmy tylko przyjaciółmi i nic więcej. Byłam tak pochłonięta myślenie że nie zauważyłam że macha mi ręką przed twarzą.
- Wszystko dobrze, byłaś nie obecna przez dłuższą chwile.
- Tak, po prostu trochę się zamyśliłam. To ja już pójdę.
- To pa królewno. - Przytulił mnie na pożegnanie, z czego odwzajemniłam uścisk i odprowadził mnie do drzwi.
- To pa.
Ruszyłam do domu, a gdy tam dotarłam dostałam niezły ochrzan od cioci że nie wróciłam do domu na noc. Dostałam szlaban na tydzień na Internet, telewizję oraz mam wracać prosto ze szkoły do domu. Po tym jak wysłuchałam to co mi wolno i czego nie poszłam do pokoju i zastanawiałam się, a raczej myślałam o Natanielu i nie wiem czemu o tym dziwacznym śnie który miałam u niego. Ta dziewczynka wydawała się tak bardzo znajoma tak i jak tamta dwójka. Chwila przecież te dwie dziewczynki to ja i Iris, a ten chłopczyk przedstawił się jako Nati, czyli to był on Nataniel, to ten chłopczyk. Być może to się wydarzyło się to naprawdę, nie, to zdarzenie naprawdę miało zajście.  Przestałam myśleć i poszłam spać bo dzisiejszej nocy mało spałam. Padłam na łóżko i zasnęłam. W szkole ja i Nataniel unikaliśmy się, ale nie za bardzo chyba obydwoje lubiliśmy swoje towarzystwo. Poza tym znowu zaczęłam się spotykać z Louisem  jest już polowa grudnia, ale coś mi nie pasowało w zachowani Louisa to że łańcuszek, złoty łańcuszek z różą dostałam niby od niego, ale ja w to wątpię. Po pierwsze był na mojej ławce w dniu mikołajków , chodzę z nim nawet do klasy i nie ma szans żeby położył pudełeczko z wisiorkiem na ławce bez mojej wiedzy. Po drugie on nigdy nie dawał nikomu nic, żadnych prezentu a zwłaszcza mi, to musiał być prezent od kogoś innego, której zależało mu na mnie. Jedynie co wiedziałam o Louisie to że ja już do niego nic nie czuje, nasze pocałunki nie były takie same jak dawniej tak samo jak spojrzenia. Muszę z nim zerwać tak będzie lepiej, choć jak to zrobię to wiem że już nigdy nie zaznam spokoju przez niego. Ale mimo to i tak to zrobię, moje serce nie kocha go, pokochało kogoś innego ale kogo? Na razie nie chcę poznać odpowiedzi. Chce być z dala od miłości, sama. Nic ciekawego nie działo się aż do rozpoczęcia ferii świątecznych. Chociaż cieszyłam się że za kilka dni wigilia to nie byłam wesoła. Zauważyła to jedna osoba, która zawsze mi pomagała, Nataniel, próbował  mnie pocieszyć, bo widział że coś było nie tak. Nie wiem czy go kochałam jak brata czy raczej jak chłopaka. Jedno wiedziałam na pewno podobał mi się, ale nie wiedziałam jak czy jak wcześniej powiedziałam jako brat czy chłopak. Miałam mętlik w głowie tak wielki że podczas drogi powrotnej, gdy Nat mnie odprowadzał do domu o mały włos uderzyłam bym się o znak drogowy, ale on mnie odciągnął i utarto przed nabiciem guza. Moje serce szalało gdy mnie dotykał. Ja go kochałam, jak chłopaka, ale nie chcę z nim być , przez moją miłość do niego może rozpaść się nasz przyjaźń. A tego bym nie przeżyła, za mocno go pokochałam. Ale chcę być blisko, blisko jego.
- Nataniel, dzisiaj zaczęły się ferie i tak sobie pomyślałam  czy niechciałbyś spędzić ze mną dzisiejszy wieczór, bo jestem sama w domu a nie chcę czuć się samotna.
 - Patrząc na twój stan nawet nie miałem zamiaru cię opuszczać, królewno. – Otworzyłam mocniej oczy, a potem uśmiechnęłam się sama do siebie.
Dotarliśmy do mojego domu, ściągnęliśmy z siebie kurtki i udaliśmy się do mojego pokoju, ciocia i Iris pojechali na święta do babci i wrócą dopiero po nowym roku, ale ja nie chciałam wracać do starego miasta, zbyt wiele wspomnień kojarzy mi się z rodzicami. Nataniel pierwsze co zrobił po wejściu do mojej oazy rozejrzał się po pomieszczeniu i swój wzrok zatrzymał na zdjęciach na biurku i na aparacie.
- Nie mówiłaś że robisz zdjęcia. Są naprawdę świetne.
- Dzięki ale to nic takiego, robie zdjęcia odkąd skończyłam sześć lat.
- To całkiem sporo, jestem ciekaw jak wyglądają twoje zdjęcia podczas gdy fotografowałaś gdy była sześcioletnią dziewczynką.- Odłożył aparat i zdjęcia ja w tej chwili zaprowadziłam go do salonu.
 Usiadłam na kanapie, a on koło mnie. Zaczęliśmy oglądać jakieś filmy, siedział oparta o jago ramię. W nim miała oparcie we wszystkich moich decyzjach, coś zwróciło jednak moją uwagę. Patrzał się na wisiorek i domyślam się że był właśnie od niego, na pewno. Zamierzałam się go spytać jurto czy to on go mi dał, bo dobrze wiedziałam że zostanie ze mną całą noc. Położyłam się mu na kolana, zmęczona. Głaskał mnie po głowie co sprawiło że zasnęłam, że tak powiem w pewnym rodzaju, na nim. Nawet po tym jak zasnęłam czułam że nadal głaszcze mnie po twarzy. Kraino pięknych snów nadchodzę!

czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział IV



Jest już listopad, za dwa tygodnie są andrzejki. Szkoła w związku tym organizuje średniowieczny bal maskowy w stylu weneckim. Mnie ten pomysł bardzo ucieszył, jedyną wadą było to, że dziewczyny miały zaprosić chłopaków. Mam jeszcze tydzień aby wybrać jakiegoś chłopaka, zanim wszyscy będą zajęci. To będzie trudny wybór. Znam tylko pięciu takich nastolatków których znam i w miarę lubi, mianowicie chodzi mi o Armina Alexy’a , Kastiela, Lysandra i Nataniela. Jak znam życie Armin przyjdzie z swoją dziewczyną czyli krową Amber. Alexy na pewno nie przyjdzie, bo to w końcu gej i jak go znam będzie wolał zostać w domu. Więc zostaje mi już tylko Lys, Nat i Kas. Ale zanim się ich spytam obiecałam że pójdę z Alexy’m  na zakupy, a mu nie warto się sprzeciwiać jeśli chodzi o takie typu sprawy. No nic, muszę się z nim spotkać żeby ustalić dokładna godzinę i miejsce dzisiejszego spotkania na zakupy, ale najpierw trzeba go znaleźć. Chodziłam z klasy do klasy poszukując niebiesko włos ego, lecz nigdzie nie można było go znaleźć. Poszłam sprawdzić plan lekcji aby upewnić się czy przypadkiem nie skończył już swojego dnia zajęć. Z planu wynikało że miał teraz mieć dwie godziny W-F’u . Wyszłam na dzieciniec żeby potem skierować swe kroki do sali gimnastycznej. Gdy weszłam do wielkiego pomieszczenia za uwarzyłam że chłopak był już przebrany i nie musiałam wchodzić do szatni pełnych chłopaków. Pomachałam mu na przywitanie z drugiego końca sali. Teraz swe kroki kierowałam do niego.
- Hej Alexy, co tam u ciebie? - Przytuliłam go na powitanie a on odwzajemnił uścisk.
- A nic ciekawego, a tam?
- Też, to o której się spotykamy i gdzie? - Alexy  dziwnie na mnie popatrzał i po chwili skapnął się że chodzi mi o dzisiejsze zakupy.
- Może jak skończysz lekcje, bo kończymy o tej samej. Poza tym chciałbym dowiedzieć się jaką masz maskę albo jaka chcesz mieć.
- Spoko. - W tym Momocie zadzwonił dzwonek na lekcję. - Sorry muszę lecieć na lekcję, do zobaczenia za dwie godziny, cześć.
- Cześć.
Miałam teraz lekcję biologii, więc udałam się do szkoły a potem na pierwsze piętro gdzie czekała na mnie Rosalia. Gdy weszłam na górę Rosa zaciągnęła mnie do klasy, gdzie przez cała lekcje gadałyśmy. Na dodatek chciała iść razem ze mną i Alexy’m na zakupy. Zgodziłam się bo ona nie chciała słyszeć żadnego słowa sprzeciwu, poza tym jest moją najlepszą przyjaciółką. Biało włosa oznajmiła mi również że będzie chciała się zerwać z ostatniej lekcji czyli matmy, by spotkać się z Leo przed zakupami. Chętnie zerwałam bym się razem z nią, ale jestem strasznie kiepska z tego przedmiotu, więc ja nie mogę się urwać, szczególnie że mam sporo pał i jestem zagrożona. Zadzwonił dzwonek na przerwę a wszyscy nagle wyparowali z klasy, oprócz trzech osób mnie, Rosy i Nata. Pożegnałam Rosalie, no bo ona się zrywała a matma to nasz następna lekcja. Jak wychodziłyśmy z pomieszczenia to Nataniel stał oparty o ławkę i podejrzewałam że nie miał zamiaru z stąd wychodzić chyba ze dopiero po dzwonku na lekcje. Wcale mu się nie dziwiłam, jest w szkole strasznie popularny jako główny gospodarz a w szczególności  wśród dziewczyn i pewnie każda chce go zaprosić na ten bal. Postanowiła na niego zaczekać i spytać się czy nie chciałby iść razem ze mną na ten średniowieczny bal maskowy, ale im dłużej się nad tym zastanawiałam uznałam że spytam się go na samym końcu. Ale i tak zamierzałam na niego poczekać, w końcu jest moim przyjacielem. Prawda? Chociaż gdy jestem blisko niego czuje wewnątrz siebie takie dziwne ale zarazem przyjemne ciepło i  tylko w jego obecności. Czekałam na tego blond chłopaka lecz się nie doczekałam gdyż Iris odciągnęła mnie od tego zajęcia ponieważ chciała mi oznajmić że prosiła Lysandra żeby poszedł z nią na tańce, a on się zgodził. Dzwonek na lekcje zadzwonił około pięciu minut temu, Nataniel wyszedł z klasy równo z dzwonkiem a my nadal stałyśmy pod salą od biologii. Gadała mi o tym cały czas że lekcję matmy spędziłyśmy  koło klasy biologicznej. Cóż, nie można się przecież dziwić tej dziewczynie, w końcu jest w nim zakochana od drugiej klasy gimnazjum. W takim razie zostali mi już do zapytania Kas i Nat, i w takim wypadku jutro ich się spytam, bo jeszcze się okaże że będę musiała iść sama. Ale teraz a raczej zaraz będzie czas na zakupy. Zadzwonił dzwonek na przerwę a ja momentalnie wybiegłam ze szkoły jeśli mogę tak powiedzieć. Alexy i Rosa czekali na mnie przed szkołą.
- To do jakiego sklepu idziemy? - Zadała pytanie złotooka zakupoholiczka.
- Jak to do jakiego, to chyba oczywiste że do sklepu z sukienkami oraz butami. - A odpowiedział jej drugi zakupoholik.
- Żebym nie zapomniał, Su jaką chcesz mieć maskę? - Zadał mi pytanie różowooki  przyjaciel.
- Ja już mam maskę,  a jeśli chodzi ci o wygląd jest złota z czarnym piórem po prawej stronie i właśnie do niej chciałam by dostosować swoją sukienkę na bal.
Nie mięła chwila a biało włosa że tak powiem chwyciła mnie i Alexy’ego pod pachę i zaciągnęła nas do pięknego sklepu akurat z pięknymi weneckimi sukniami. Musiałam przymierzyć około pięćdziesiąt sukien wybranych przez moich towarzyszy. Mi do gustu przypadła jedna, dosyć prosta ale ładna sukienka sięgająca do stup. Buty było już o wiele łatwiej dobrać i kupić. Do domu wróciłam gdzieś po osiemnastej, byłam strasznie wyczerpana i jak tylko zobaczyłam łóżko od razu zapragnęłam się na nie rzucić i zasnąć. Lecz przed tym poszłam do łazienki wsiąść przyjemny dość długi gorący prysznic. Potem poszłam spać. Następnego ranka obudził mnie dźwięk budzika. Ubrałam moje ulubione jeans jak i bluzkę, oczywiście przedtem zakładając bieliznę. Poszłam do łazienki żeby uczesać włosy w kitkę, potem zeszłam na parter, zjadłam śniadanie, poszłam do łazienki która tez znajdowała się na parterze po to aby umyć zęby, wzięłam torbę i ruszyłam do szkoły. Przed budynkiem liceum na dziedzińcu za uwarzyłam Kastiela palącego papierosa. Postanowiłam się spytać czy zamierza iść na ten bal, a odpowiedz jaką otrzymałam to „ Nie na widzę takich rzeczy dlatego wolę zostać już w domu i się nudzić nic iść na jakieś głupie tańce”. Nie wysilałam się aby go przekonać by jednak poszedł, bo dobrze wiedziałam że i tak to nie ma sensu. W takim razie pozostał mi już tylko Nat. Postanowiłam od razu go poszukać. Chodziłam w tę i we w tę nigdzie nie mogąc go znaleźć. Pomyślałam sobie że może być w dwóch miejscach albo w pokoju gospodarzy lub na dachu. Po wstawiłam na opcję numer dwa. Udałam się na samą górę i intuicja mnie nie zawiodła, drzwi od dachu były otwarte. Przekręciłam gałkę i za drzwiami ujrzałam blondyna stojącego z rękoma w kieszeniach i obserwującego okolicę z góry wokół naszej szkoły.
- Hej Nat. - Zaczęłam.
 - Co ty tutaj robisz? - W sumie dobrze znałam odpowiedz i nie musiałam się go pytać.
- Hej, ukrywam się przed dziewczynami z naszego liceum. One powoli doprowadzają mnie do szału przez ten bal. A ty po co tu przyszłaś?
- Ja związku właśnie z tym balem. Wszystkich chłopaków których znam i lubię mają już pary albo nie idą i …
- Chciałabyś żebym z tobą poszedł, prawda?
-Tak. - Odpowiedziałam trochę nie pewnie, bo nie wiedziałam czy się zgodzi.
-Zgoda. -  Miodowooki spojrzał się przez ramię uśmiechając się do mnie.
Ja odwzajemniłam uśmiech czując te dziwne jak i przyjemne ciepełko wewnątrz swojego ciała i poszłam. Dzień w szkole jak i reszta dni minęła całkiem spokojnie. Dziś jest sobota, trzydziesty listopada, dzień balu maskowego. Iris pomogła naszykować potrzebne rzeczy i zaproponowała nawet że mnie pomaluje, ale odmówiłam bo zawsze lubiłam wyglądać naturalnie. Spojrzałam na zegar i za chwile miał się zjawić Nataniel. Ubrałam swoją nową sukienkę oraz buty które zostały kupione razem z Rosą i Alexy’m. Nałożyłam  maskę która została zrobiona przez mojego tatę gdy jeszcze żył. Moje włosy zostały rozpuszczone i lekko falowane, bo zazwyczaj mam proste ale to dzięki zasłudze prostownicy. Natanie zjawił się w chwili gdy schodziłam po schodach z swojego pokoju na parter. Ale to nie ja go wpuściłam do domu tylko Iris. Gdy przekroczył próg naszego domu to chyba nie mógł oderwać od mnie wzroku zresztą ja od niego też. Był ubrany na zielono a ja na złoto co dobrze się wręcz komponowało.
- Ładnie wyglądasz moja królewno. - Na jego słowa momentalnie zarumieniłam się a w szczególności na „moja królewno”.
- Ty też mój książę. - Po co ja to powiedziałam.
- Dziękuję, co to zbieramy się, królewno. - On to mówi specjalnie wiem to, bo się uśmiecham ale mi to nie przeszkadza. Mówiąc szczerze sprawia mi to przyjemność.
- Tak. - Orzekłam  i wyszliśmy z jedno rodzinnego domku.
Do szkoły a raczej do sali gimnastycznej dotarliśmy dość  szybko, chociaż szliśmy spokojnym spacerkiem. Minęła prawie cała noc a ja z nim cały czas tańczyłam, śmiałam się z jego dosyć zabawnych żartów, chociaż wszyscy mówili że nie jest zbyt zabawny. Ten bal był naprawdę fantastyczny, ale podczas tańca z Natanielem ktoś odciągnął mnie od niego, a przyciągnął do siebie i pocałował. Natychmiast odepchnęłam napastnika od siebie i walnęłam go z całych sił z liścia. Gdy przez to uderzenia spadła mu maska za uwarzyłam że jest to Louis, mój były chłopak. Nic nie mówiąc wybiegłam z sali i nie chcą widzieć Louisa, bo po części to była jego wina że zginęli moi rodzice. Pobiegłam tam gdzie miałam nadzieję że nikt mnie nie znajdzie. Jednak nadzieja matką głupich. Znalazł mnie nie kto inny jak Nataniel, a gdzie na dachu. To było nasze wspólne miejsce, by odpocząć od ludzi. Gdy otwierał drzwi jak klękałam i płakałam w swoje ręce. Nie chciała żeby ktoś widział jak płacze. On podszedł do mnie, klęknął i ściągnął mi maskę. Nie wytrzymałam i wtuliłam się w niego tym samym płacząc mu w ramię. Zaczął głaskać mnie po włosach i kazał się uspokoić, bo naprawdę histerycznie płakałam. W jego ramiona czułam się bezpiecznie więc uspokoił mnie naprawdę dość szybko. Poprosił mnie żebym powiedziała mu kto to był i dlaczego tak zareagowałam. Zaczęłam mu tłumaczyć że był to mój były i że po części moi rodzice zginęli przeze mnie, bo gdy mój ojciec prowadził samochód wjechał w tira na czerwonym świetle a wówczas jechała z nim mama, oboje zginęli na miejscu. Wdety kłócił się ze mną przez telefon o Louisa, bo chciałam z nim chodzić a on mi nie pozwalał. Poczułam że z oczu znowu zaczęły lecieć mi łzy. Nat musiał to za uwarzyć bo mnie przytulił powiedział że wszystko będzie dobrze, że wszystko się ułoży i że dobrze wie jak to jest. Prosił mnie żebym nie płakała ale tym razem nie zdołał mnie uspokoić. Płakałam mu w ramię dopóki nie usnęłam z wyczerpania oraz z przykrych i powodujące bolesne wspomnienia, którym jednocześnie towarzyszyły  negatywne emocje.
***
POLECAM BLOGA MOICH DWÓCH PRZYJACIÓŁEK O KSIĄŻKACH

http://twobookshunters.blogspot.com/

czwartek, 31 października 2013

Rozdział III

Przepraszam czytelników tego bloga że tak długo nie stawiałam nowych rozdziałów ale mam urawnie głowy z szkołą, cały czas są jakieś kartkówki, sprawdziany i muszę się uczyc. Ale teraz jest długi weekend więc postaram się jutro dokończyć specialny rozdział z halloween który miał być dodany dzisiaj, niestety już nie zdołam bo jeszcze nie jest skończony. Wszystkich teraz zapraszam do czytania. A oto i rozdział.

środa, 18 września 2013

Rozdział II

  Właśnie pakowałam książki do torby i miałam wychodzić z szkoły i ktoś zaczął wykrzykiwać moje imnię, a raczej zdrobnienie mojego imienia.
- Su zaczekaj! - Odwróciłam się i zobaczyłam podbiegająca do mnie kuzynkę.
- Cos się stało Iris? - Iris zaczęła coś do mnie mówić ale zbytnio jej nie zrozumiałam bo była               zmęczona doganianiem mnie. Kazałam jej się uspokoić po tym biegu i żeby zaczęła mówić powoli
  i spokojnie.
- Chciałam cię poprosić abyś powiedziała mamię że wrócę puźniej. Zrobisz to dla mnie?

- Oczywiście, więc do zobaczenia w domu. - Pożegnałam się z kochaną kuzynką i wszłam z terenu       szkoły.
Przechodziłam przez park, siadłam przy pięknej fontannie. Z swojej fioletowej torby wyjełam bardzo stary aparat fotograficzny który dostałam od swojego taty. Załadowałam klisze do czarnego aparatu, włączyłam go i zaczełam robić zdjęcia bawącym się dziecią, ganiającym się zwierzętą
i przyrodzie. Jest październik więc jest strasznie kolorowo. Spojrzałam na telefon była już szesnasta czterdzieści pięć siedziałam w parku ponad półtorej godziny bo lekcje konczymy o pietnastej. Schowałam telefon do torby razem z aparatem i postanowiłam wrócić do domu mojej cioci. Nagle wpadłam na dwóch chłopaków z mojej szkoly. Jeden z nich był blondyn którego poznałam dzisiaj
w szkole a drógiego nie zbytnio nie znałam.
- Hej. - Powiedział do mnie Nataniel już nie tak samo jak na początku gdy się poznaliśmy.
- Co tu robisz? - Spyatł się mnie blondynek
- A nic ciekawego porostu robie to co kocham. 
- Sory nie przedstawiłem ci mojego przyjaciela to jest Lysander. - Wskazał na chłopak który ma 
  kolorowe oczy czyli prawe zielona a lewe żółte, miał równiesz białe włosy oczwiście chłopak nie
  chodziła w normalnych ciuchach tylko w stylu wiktoriańskim.
- Lysander a to Susette. - Teraz Nataniel wskazytał na mnie. Nagle biało włosy się odezwał.

- Miło mi cię poznać ale muszę już iść więc do nastepnego razu, cześć Nataniel.
- Cześć. - Odpowiedziałam na pożegnanie rónocześnie razem z Natem.
- Więc co tak kochasz że siedzisz juz tu tyle czasu? - Sytał sie zaciekawiony chłopak.

- A jak myślisz. 
- Nie wiem przeciesz nie znam cię tak dobrze jak twoja kuzynka.
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
- Tak.
- Kocham fotografować to moja pasja.

- Aha, więc dlatego tak długo tu siedziałaś?
- Owszem robie zdjecia odkąd skończyłam sześć lat i  jestem w tym całkiem dobra. A czemu pytasz   mnie o to co lubię?

- Nie wiem poprostu chce cię poznać może dlatego.
- Wiesz robi się trochę puźno, pozatym ciocia pewnie się o mnie martwi więc powinnam juz waracać.

- Mogę cię odprowadzić?
- Nie trzeba ale jeśli cgcesz to czemu nie. 
Nataniel i ja przez całą drogę  rozmawialiśmy poznając  się przy okazji lepiej. Nataniel  jest dość popularny wśród dziewczyn ale powiedział mi że żadna z nich go nie interesuje, że nie był jeszcze w żadny poważnym związku, że poprostu nie mam czasu na takie rzeczy. Ja natomiast powiedziałam mu że miała kilku chłopaków ale zawszę ze mna zrywali przez to że zawsze przez moją małą głupote pakowałam się w nielada kłopoty. On mówił że wcale nie wyglondam na taką osobę i powiedział że zawsze bedzię mi pomagał w tych '' nielada kłopotach''.
- No dotarliśmy, to tutaj właśnie mieszkam. - Powiedziałam do chłopaka wyciągając z torby klucze 
  które dostałam od Iris. Nagle dzwi otworzyly się same.

- Może zaprosisz kolege do środka? - Usłyszałam głos mojej kochanej ciociuni Agaty.
- To co chcesz wejść na herbatę? - spytałam się chłopaka pokazując ręką aby wszedł do środka.
- Czemu nie. - Odpowiedział na zaproszenie do środka i weśliszmy do środka.

Nataniel ściongnoł buty a ja swoje czarne baleriny i  błękity sweterek. Poszliśmy do salonu aby jeszcze troche pogadać w spkoju.
- Dzieciaki herbata gotowa! - Krzyczała do nas ciocia z drógiego końca mieszkania.

Poszlismy do kuchni po nasz gorące napoje a nastepnie wruciłiśmy na swoje miejsca
- Czemu się tu przeprowadziłaś? - Miałam nadzieje że nie zada tego pytania ale się pomyliłam.

- Poprostu musiałam. - Owruciłam głowę bo czułam jak do oczu napływają mi łzy.
- Coś się stało? - Chyba zauwarzył że zaczynam płakać.
- Moi rodzice niedowno zgineli w wypadku samochodowym nie mam już nikogo oprucz mojej

  kuzynki i cioci.
- Nie wiedziałem ale dobrze wiem co czujesz bo moja mam też zgineła w wypadku samochodowym 
  gdy miałem  dziesięć lat. Pozatym proszę cię nie płacz bo z łzami ci nie do twarzy. - Starał się
  mnie pocieszyć przytulając się do mnie a ja po chwili odepchnełam jego bo ledwo go znałam a już 
  się do niego tuliłam.
- Nie otrącaj mnie, proszę. Czasem jedynie pomaga jak się do kogoś przytulisz nawet jeśli go ledwo

  znasz. Dobrze wiem co mówię. - Po chwili namysłu spowrotem się w niego wtuliłam miał jadnak 
  rację, czasami tylko przytulas może kogoś uspokoić.
- I co lepiej ci już? - Spytałą się mnie patrząc cały czas w oczy.
- Tak, owiele lepiej. - Odpowiedziała mu z usmiechem na twarzy.
- Ja już się lepiej bedę zbierać, do zobaczenia jutro w szkole. - Wypił do końca herbatę i pożegnał
   sie ze mną a potem z moją ciocią i Iris (kiedy on wruciła), ubrał buty i wyszedł.
- Kiedy wruciłaś do domu? - Spytałam się z ciekawością mojej kochanej kuzyneczki.
- Gdy byłaś wtulona w Nata. - Jak to powiedziała to aż pojawiły się rumieńce na moich policzkach.
- Nie wtulałam się w niego tylko mnie pocieszał, bo opowiedziałm mu o wypadku moich rodziców.
- Ale to nie tłumaczy czemu tak długo.
- Alż tłumaczy! - Krzyknełam na Iris mając już jej dosyć i tych docinków.

Poszłam na górę do swojego pokoju gdzie również miałam swoją łaziękę. Weszłam do niej i nalałam do wann gorącej wody wraz z płynem do kompieli. Rozebrałam się i weszłam do niej żeby poddać się relaksowi. Siedziałam w niej ponad dobre dwie godziny. Wyszłam z niej i otuliłam się rręcznikiem. Poszłam do pokoju bo bieliznę i wruciłam spowrotem do łazięki. Ubrała to co przyniosłam a na to piżamę z truskawkami. Potem wruciłam do sypialni, wskoczylam do łużka pod ciepła kordła i właczyłam muzykę. Nie wiedząc nawet kiedy ja już spałam.

sobota, 14 września 2013

Rozdział I

    W końcu nadszedł dzień pójścia do nowej szkoły. Ogółem jestem nowa w mieście i nie znam tu nikogo.Nazywam się Susette Lynn Darcy w skrucie Su, mam szesnaście lat oraz długie włosy w odcieniu brązu a moje oczy mają kolor zielony. Szykowałam się do szkoły gdy zauwarzyłam że na zegarze jest już godzina siódma trzydzieści. Postanowiłam przyśpieszyc tępo przygotowań. Ubrałam na siebie niebieską spudniczkę, białą koszulkę a nanią błekitny sweterek. Włosy spiełam w koka i zeszłam na dół. Przy stole siedziała ciocia wraz z Iris.
- Hej. - Na mojej twarzy zawitał usmiech gdy witałam się z moją kochaną rodzinką.
- Witaj słońce. Gotowa na pierszy dzień w szkole? - Spytałam się ciocia tuląc mnie.
- Myśle że tak. - Odpowiedziałam jej, ale nie pewnie.
- To co idziemy do szkoły? - Iris spytała  się mnie stojąc juz przy dzwiach.
- Jasne, tylko skocze po telefon i torbe. - Odpowiedziałam mojej kochanej kuzyce i pobiegłam na       góre do swojego pokoju.
Wziełam telefom i torbe i gdy miałam już wychodzić z pokoju cofnełam się. Podeszłam do komody stojącej przy moim łóżku. Wziełam zdjęcie które tam stało, patrzyłam na nie przez dłuszą chwile, potem spojrzałam na telefon siódma czterdzieści pięć, odłozyłam zdjecie na którym byłam ja i moi rodzice. Wyszłam z pokju i zeszłam na dól. Przy dzwiach wyjściowych stała Iris, była troche zniecierpliwiona. Gdy juz obie tam stałyśmy, zaczełyśmy się śmiać i żartować. Wyszłyśmy z domu i udałyśmy się w strone szkoly, a że nie były do niej tak daleko byłyśmy tam po kilku minutach.
- To co wchodzisz czy zostajesz? - Spytałam się cały czas patrząc na mnie i stojąc prze wejściem.
- To chyba oczewiste że wchodzie. - Odpowiedziałam jej wchodząc do budynku niezbyt pewnym            krokiem.
Gdy weszłam ogarnoł mnie zachwyt Iris mi mówiła że to cudowna szkoła i pełna miłych ludzi o których mi opowiadała.
- Chodz przedstawie cię moim koleżanką czyba że wolisz najpierw pozwiedzać szkołe?
- Wiesz piersze co chcialam bym zrobić to pozwiedzać.
- Dobra wrazie czego udaj się do pokoju gospodarzy tam mnie znajdziesz gdybyś potrzebowała           pomocy, dobrze? - Zaczeła do mnie mówic jak bym była małym dzieckiem.
- Nie mart się o mnie ja sobie jakoś poradze.
Odeszłam i zaczełam zawiedzać. Szkoła była piękna, właśnie szedłam głównym korytarzem gdy ktoś podłożył mi nogę i upadłam na ziemie.
- Lepiej patrz jak chodzisz łamago. - Odwruciłam się i zauwarzyłam bląd lalunie z tego co mówiła mi   Iris to z wyglądu przypomina Amber.
Nic nie odpowiedziałam. Gdy się podnosiłam z ziemi jej już nie było, za to podszedł do mnie pewien blondyn o miodowych oczach. Z tego co mi opowiadała moja droga kuzynka to chyba musi być brat Amber, Nataniel.
- Cześć, nic ci nie jest Susette? - Spytał się chłopak, któty był naprawdę przystojny.
- Nie nic, a przynajmniej tak mi się wydaje. Tak po za tym skąd znasz moje imnię? - spytałam się       miodowookiego.
- Twoja kuzynka Iris dużo o tobie mówiła. Po za tym nie przedstawiłem się. Nazywam się Nataniel     Parker i wybacz mi za moją siostrę Amber.
- Spokojnie nie chowam do niej urazy za to co zrobiła.
- To miłe z twojej strona, teraz mi wybacz muszę wrócić do pokoju gospodarzy, ale gdybyś                    potrzebowała mojej pomocy to znajdziesz mnie właśnie tam.
- Dobrze, jak bedę potrzebowała twojej rady lub coś w tym stylu odrazu się tam udam.
- Zgoda do zobaczenia póżniej.
- Cześć.
Chwile po zakończeniu naszej rozmowy zabrzmiał dzwonek na lekcje. Udałam sie na pierszą lekcje którą miałam czyli na lekcje polskiego. Po wejściu do klasy nauczyciel przedstawił mnie raszcie klasie z czego już trzy osoby znałam a mianowicie byli to: Amber, Nataniel i moja kuzynka. Poznałam także wiele wspaniałych ludzi w ciągu tego dnia. Cóż każdy dzień w szkole musi minąć, to ten właśnie minoł. Ale oprucz przygody z Amber to był naprawdę spaniały dzień w nowym  liceum.

czwartek, 12 września 2013

Bohaterowie opowiadania


Susette ' Su ' Lynn Darcy - ma szesnaście lat ,  przeprowadziła się do Amoresville po śmierci rodziców , którzy zginęli w wypadku samochodowym . Mieszka z ciotką Agatą , jest nowa w szkole .
Jej pasją jest fotografia . To dosyć wścibska osóbka , często pakuje się w kłopoty , jest bezinteresowna i zawsze pogodna . 


Nataniel ' Nat ' Parker - ma szesnaście lat , jest głównym gospodarzem liceum w Amoresville . Jest strasznie zabiegany , przez co nie był jeszcze w poważnym związku , mimo , że wszystkie dziewczyny się w nim podkochują . Cieszy się jednak dużą popularnością w szkole . Miły i uczynny , ma nienaganne maniery . 


Lysander ' Lys ' Kid - ma szesnaście lat , charakteryzuje się różnokolorowymi oczami . Przyjaciel Nataniela i Kastiela . Tajemniczy i małomówny , ale troszczy się o innych , a w szczególności o Su . Lubi styl wiktoriański , co widać po jego ubiorze . 


Kastiel ' Kas ' Potter - ma siedemnaście lat , jest typem samotnika i często wagaruje . Pali papierosy , nienawidzi Nataniela . Lubi grać na gitarze , ma psa - Demona , jego jedynymi przyjaciółmi są Lysander i Susette.


Rosalia ' Rosa ' Mig - ma szesnaście lat , jest najlepszą przyjaciółką Su i pomaga jej w każdej sytuacji . Ma chłopaka - Leona , który jest bratem Lysandra . Uwielbia śpiewać . 


Iris Lightwood - ma szesnaście lat , jest kuzynką Susette i sekretarzem w samorządzie liceum . Umie grać na fortepianie i lubi czytać książki . 


Melanie ' Mili ' Fray - ma szesnaście lat , jest zakochana w Natanielu . Gospodarz pierwszej klasy liceum , wszyscy ją lubią .


Violetta ' Viola ' Ellison - ma szesnaście lat , jej hobby to rysowanie . Jest spokojna i cicha , nie udziela się na forum szkoły . 


Amber Parker - ma szesnaście lat , jest młodszą siostrą Nataniela . Od samego początku lubi dokuczać Su , jest odważna i porywcza . Lubi chodzić na plażę i właśnie tam spędza najwięcej czasu . 


Armin Stevens - ma szesnaście lat , nigdy nie rozstaje się ze swoją konsolą . Były chłopak Amber , broni Su przed jej złośliwościami . 


Alexy Stevenson - szesnaście lat , brat Armina , jest gejem . Jego ulubionym zajęciem jest chodzenie na zakupy.

 

Louis James Collins - ma siedemnaście lat , nowy uczeń w szkole . Jest odważny i lubi flirtować z dziewczynami . Gra na gitarze i śpiewa , podoba mu się Susette .


Agata Lightwood - ciotka Susette i matka Iris . To ciepła i mądra kobieta , daje ludziom dobre rady . 


Simon Darcy - starszy o dwanaście lat brat Su. Uciekł z domu, gdy dziewczyna miała trzy lata i teraz chce z nią "odbudować" więzi rodzinne. Wcześniej mieszkał w Nowym Jorku i tak jak w Amoresville był nauczycielem matematyki.


Christian "Chris" Dark - ma szesnaście lat i jest najlepszym przyjacielem Su z jej starego miasta. Zaniepokojony brakiem kontaktu ze strony dziewczyny przyjeżdża do jej miasta. Jest gejem.