czwartek, 31 października 2013

Rozdział III

Przepraszam czytelników tego bloga że tak długo nie stawiałam nowych rozdziałów ale mam urawnie głowy z szkołą, cały czas są jakieś kartkówki, sprawdziany i muszę się uczyc. Ale teraz jest długi weekend więc postaram się jutro dokończyć specialny rozdział z halloween który miał być dodany dzisiaj, niestety już nie zdołam bo jeszcze nie jest skończony. Wszystkich teraz zapraszam do czytania. A oto i rozdział.

Obudziłam się, a więc to był tylko sen. To całe szczęcie, bo nie chciałabym opowiadać dopiero nowej poznanej osobie moją przeszłość, a w szczególności Natanielowi. Dobra koniec tematu o moim śnie, bo w końcu nadszedł weekend, pierwszy odkąd jestem w tej szkole. Dzisiaj ja i Iris postanowiłyśmy wybrać się na miasto. Od czasu kiedy się przeprowadziłam do cioci nie mogę zapomnieć o swoim starym życiu, o moich ulubionych miejscach w których czułam się bezpiecznie, o moim starym domu gdzie się wychowałam i dorastałam, o przyjaciołach oraz jeszcze o jedne osobie w moim życiu która była dla mnie ważna a mianowicie o moim byłym chłopaku, którego kochałam całym sercem. Ale to już przeszłość , czas aby o niej zapomnieć i zacząć żyć obecnym życiem. Dlatego dzisiaj wychodzę z domu, żeby poznać ludzi i zaklimatyzować się w tym mieście. Zanim to jednak zrobię trzeba by się ogarnąć. W tym celu udałam się do łazienki, gdy stałam przed lustrem zaczęłam rozczesywać moje brązowe włosy, postanowiłam ich nie związywać bo zawsze było mi mówione że ładnie wyglądam w rozpuszczonych. Ubrałam niebieską spódniczkę sięgającą mi do kolan oraz w kremowym odcieniu elegancką koszulkę a do tego kompletu czarne baleriny. Zeszłam po chodach do kuchni, podeszłam do lodówki która stała przy oknie. Było one skierowany na plac zabaw dla dzieci i pomyśleć sobie że kilka lat temu bawiłam się w tym miejscu razem z moją kochaną kuzynką. Ale czas wracać do robienia śniadanka. Wyciągnęłam ser topiony o smaku cebuli i szczypiorku oraz chleb. Zjadłam to co sobie zrobiłam i zaczęłam sprzątać bałagan jaki pozostawiłam po sobie. Jak znam Iris to ona dopiero co wstała ale lepiej pójdę sprawdzić. Poszłam na górę, bo jej pokój znajduję się obok mojego. Pukam do drzwi ale nikt nie odpowiada, postanowiłam wejść , przekręciłam gałę od pokoju i weszłam. W jej pokoju było strasznie ciemno, podeszłam do łóżka. Oczy Iris były zamknięte , postanowiłam zrobić jej kawał. Udałam się do swojego pokoju po piórko oraz do kuchni po bitą śmietanę. Wróciłam na górę do pokoju kuzynki, nałożyłam bitą śmietanę na obu jej rękach i po gilgotałam ją po twarzy. To co miało się wydarzyć, wydarzyło się czyli mój plan wypalił. Iris obudziła się cała umazana bitą śmietaną na twarzy. Szybko wstała i zaczęła gonić mnie po całym mieszkaniu cioci.
- Zabiję cię za to zobaczysz. – Krzyczała goniąc mnie.
- Zobaczymy czy ci się uda. –Dręczyłam ją jeszcze przez chwilę.
-Co tu się do cholery dzieje?- Krzyczała w przedpokoju ubrana w niebieski szlafroku ciocia.
-Nic, tylko się wygłupiamy tak jak zawsze zresztą. – Odpowiedziałyśmy razem z Iris śmiejąc się przy tym.
Ciocia wróciła do swojego pokoju a Iris poszła do łazienki i po chwili wróciła już gotowa do wyjścia na miasto. Ubrałyśmy na siebie płaszcze wygodne buty (tylko ona, bo ja już miałam na nogach baleriny) oraz torebki i wyszłyśmy. Chodziłyśmy po mieście, po sklepach oraz księgarni, bo od nie dawna zaczęłam czytać książki kryminalne, nie wiem czemu ale bardzo spodobał mi się ten gatunek literacki. Po tym jak kupiłam kilka książek oczywiście kryminalne poszłam do restauracji włoskiej, a Iris poszła spotkać się z swoimi przyjaciółkami. Nie chciałam iść razem z nią, nie chce tak szybko zawierać nowych znajomości to wszystko jest zbyt szybko. Zamówiłam spaghetti i czekałam aż przyniosą mi moje zamówienie. Nagle za uwarzyłam że do restauracji wchodzą Nataniel, Kastiel i Lysander. Nat i Kas jak zawszę kłócili się a Lys próbował ich rozdzielić. Za chwilę się pobiją, już za późno.
- Co wy wyprawiacie! – Krzyknęłam na nich a ich spojrzenia skierowały się na mnie.
- My nic, a ty co tutaj robisz? – Spytał mnie Lysander dość zaskoczony moją obecnością w tym miejscu, ale Nataniel był bardziej zszokowany i niezbyt dumny z siebie że go widziałam jak bił się z Kastielem.
- Przyszłam zjeść obiad, a wy co tu w ogóle robicie, dlaczego zaczęliście się bić?
- To nie twoja sprawa. – Odpowiedział mi jak zawsze bezczelnym głosem Kastiel.
- Właśnie że moja…
- Wcale że nie, kiedyś ci to wyjaśnię ale dopiero za kilka lat jak ta sprawa będzie już nieaktualna i wszyscy o tym zapomną. – Wtrącił się Natanie tym samym przerywając mi wypowiedzi.
- Kto zapomni, o co chodzi, powiedzcie mi do cholery!
- Naprawdę lepiej już wyjdź. – Lysander, mnie uspokoił bo widział że ta sytuacja zaczyna mnie nieźle denerwować a powiedział mi tak, bo wie co będzie dla mnie najlepsze. W końcu to najlepszy przyjaciel mojej jedynej jak na razie przyjaciółki, Rozalii oraz brat jej chłopaka.
Postanowiłam się go posłuchać i wyszłam. Do domu wróciłam dopiero o 21, bo nie mogłam dać sobie spokój z tym dzisiejszym wydarzenie które miało miejsce w restauracji. Cały czas myślałam o co mogli się pokłócić i pobić, poza tym bijatyki to nie w stylu Nataniela przecież jest gospodarzem naszego liceum, miłym i uczynnym chłopakie. Głodna i wyczerpana padłam na łóżko i nie wiedząc kiedy usnęłam, miałam twardym sen, że nikt nie mógłby mnie zbudzić przez najbliższe dwa tygodnie. Następnego dnia jak się obudziłam poszła się umyć i przez cały dzień czytałam nowo zakupioną książkę.

2 komentarze:

  1. świetny blog ♥ Obserwujemy i zapraszamy do siebie:

    http://welcome-in-our-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. hej no dopiero go znalazłam więc pisze kom troche późno ale skoro jest o szkole to dostajesz 6!!!
    Gracja ;)

    OdpowiedzUsuń