Dawno, dawano temu, za górami, za lasami.... nie no żarcik XD Chciałam was przeprosić i prosić o wybaczenie za tak długą nie aktywność, ale szkoła... to nie przelewki. Technikum jak się okazało jest trudne do przejścia, ale cóż... W KOŃCU WAKACJE!!! Postaram się to jakoś wam wynagrodzić i dodawać rozdziały w miarę możliwości dość często w wakacje (rozdziały wówczas będą krótkie, ale będą :) ) A teraz zapraszam do czytania i do komentowania, abym wiedziała, że ktoś to jeszcze czyta ;) ♥ A i jeszcze jedno: wytykajcie mi błędy :D
Nie mogłam uwierzyć jak ten chłopak może mieć
tak czyste mieszkanie. Przecież to chłopak! To na pewno nie jest mieszkanie
buntownika. Rozglądam się i widzę jak biegnie do mnie pies, a mianowicie wielki
owczarek francuski . Zanim zdążyłam się obronić leżałam już pod tą bestią,
która lizała mnie po twarzy.
- Demon złaź z niej - krzyknął na psa a ten posłuchał. - Przepraszam za niego,
ten pies jest skory do zabawy.
Przy pomocy chłopaka staje na równe nogi po czym kucam i zaczynam pieścić psa,
drapiąc go za uchem i po brzuchu. Demon macha ogonem jak szalony.
- Kastiel mogłabym wyprowadzić Demona na spacer? - pytam nadal pieszcząc jego
pupila.
- Jeśli dasz radę to czemu nie - wychodzi z jakiegoś pomieszczenia z ścierką i się
uśmiecha... ma bardzo, ale to bardzo seksowny uśmiech. - Smycz i obroża wiszą
tam.
Ściągam wskazane mi przedmioty, które wiszą na haczyku i zakładam obrożę
Demonowi po czym wychodzimy z mieszkania.
- Nie zapomniałaś o pewnej rzeczy - krzyczy Kastiel z progu drzwi.
- Nie wydaje mi się - ten wraca do środka śmiejąc się z czegoś, a ja zaczynam
biec z psem u mego boku.
Na początek przebiegliśmy się do parku. Były to jakieś trzy kilometry od domu „rudej
małpy”. Gdy dotarliśmy do parku nadal biegaliśmy, ale postanowiłam spuścić Demona
ze smyczy. A ten kretyn myślał że nie dam rady wyprowadzić tego owczarka na
spacer. Pfff.
Po kilkudziesięciu minutach postanowiła wracać, a że Demon był bardzo posłuszny
postanowiłam go nagrodzić i kupiłam mu psie ciasteczka w sklepie zoologicznym.
Psy są fajne i zastanawiam się, czy udałoby się namówić ciocie na jakiegoś
czworonoga. A jak nie psa to chociaż kotka.
Gdy wchodzę do mieszkania Kastiela widzę przyrządy do upiększania się czyli
kosmetyki. Moja ręka od razu ląduje na policzku i krzywię się z bólu. Przez
cały czas chodziłam z tym czymś na mieście. Przynajmniej o tyle dobrze, że nie
spotkałam nikogo znajomego.
Krzyczę, że już jestem, a po chwili z pokoju wyłania się czerwonowłosy chłopak.
- I jak było na spacerze? Dałaś rade? - wskazuje na psa, który leży koło moich
nóg jako dowód. - Okay chodźmy zrobić ci ten makijaż.
Wziął mnie za rękę i posadził na kanapie a sam uklęknął przede mną, biorąc
jakieś kosmetyki i zaczynając swoją prace. Siedziałam tak przez długi czas
zanim skończył, a jak już to zrobił nie mogłam się oprzeć zachwytowi. Ten.
Chłopak. Jest. Genialnym. Makijażystą.
- Wow - mówię, bo nic innego nie mogłam wykrztusić. - Kto cie tak nauczył
malować?
- Mieszkając sam i wdając się w bojki zawsze oberwie. A żeby to ukryć nauczyłem
się tego. Bądź co bądź, nie chce odstraszać potencjalnych przyszłych moich
dziewczyn - odpowiedział znudzony a ja prycham
na jego słowa, przez co ten się szeroko uśmiecha. - Jeśli chcesz mogę zmyć ten
makijaż.
- Nie - krzyczę i wstaje z kanapy uciekając przed nim. - Ale w podzięce mogę ci
umyć okna, no bo spójrz jakie one są brudne - wskazałam na nie dłonią.
- Chcesz robić za moją służącą? - pyta rozbawiony.
Wzruszam tylko ramionami, biorę torbę i wychodzę. Może powinnam pójść jeszcze
raz do parku? Przecież mam swoją pasję, kocham fotografować. Przynajmniej tak
opowiadała mi ciocia po tym jak Nataniel oddał mi aparat po ojca. Ruszam
biegiem w stronę domu potykając się, wpadając na ludzi, po prostu gnam tak
jakby jutra nie było, jakby gonił mnie sam diabeł, z wielkim uśmiechem na
ustach.
Wpadam do domu i szybko biegnę do swojego pokoju. Stojąc na samym środku
rozglądam się za aparatami, bo na pewno nie miałam tylko jednego. Zaczynam od
sprawdzenia pod łóżkiem - pusto, komody - pusto, garderoba to samo. Wzdycham z
rezygnacją i sprawdzam ostanie miejsce gdzie mogłam je schować, szafa... jeśli
ich tam nie będzie to koniec, bo nie mam ochoty przeszukiwać całego domu.
Otwieram szafę o wielkich rozmiarach i po kolei wyciągam z niej wszystko.
Pościel, poduszki, wszystko a po aparatach ani śladu, nawet po tym od ojcu.
Nagle słyszę dźwięk dzwonka od telefonu, jest to piosenka „Always". Ta sama
którą podobno miałam ustawioną przedtem do kontaktu Nataniela. Odbieram
natychmiastowo.
- Halo? - pytam roześmianym głosem, bo słyszę jak ktoś próbuje mu wyrwać
telefon.
- Su całe szczęście, że odebrałaś. Mam mały problem i potrzebuję twojej pomocy
- nagle słyszę płacz małego dziecka.
- Za chwile będę i uważaj, małe dzieci lubią rozrabiać - mówię po czym się
rozłączam i wychodzę z domu.
***
Su ratuje mi życie, zresztą jak zawsze. Zastanawiam się, czy to może dlatego,
że ona nim jest. Moja ciocia wpadła nam podrzucić mojego małego kuzyna, a
mówiąc nam, mam na myśli mi i Amber. Moja siostra jak tylko zobaczyła dziecko
od razu wyszła i tyle ją widziałem dzisiejszego popołudnia. Tomy ma dopiero pół
roczku i na rękach Su jest spokojny, i uśmiechnięty. Nie to co u mnie. Opieram
się o framugę drzwi i obserwuję ich, widzę jak ta dziewczyna rozśmiesza małego
i mimo woli się uśmiecham. Kiedyś będę jeszcze chciał zobaczyć ten obrazek, na
pewno. Podchodzę do nich i gdy tylko Tomy mnie zauważa zaczyna płakać.
- Odejdź stad, mały się ciebie boi - mówi i uśmiecha się do mnie. - Ale nie
bierz tego do siebie, to tylko przez tą ranę na policzku.
Może faktycznie mały boi się mnie przez te rozcięcie. Chce pogłaskać Tomy' ego
po główce, ale ten jeszcze głośniej płacze, że zrezygnowany cofam się wychodząc
z salonu. Włączam radio w kuchni i siadam przy stole. Su go dość szybko
uspokoiła. Łapię się blatu i odchylam na krześle. Widzę jak mój mały kuzyn
zasnął w jej ramionach. Szczerze się jak głupi, bo ten widok jest naprawdę bardzo
słodki. Wyłączam radio pilotem i kładę głowę na rękach sam zasypiając.
***
Budzę się rano i widzę, że jestem w nie swoim pokoju i tym samym w łóżku.
Zrzucam nogi na zimną podłogę przez co przez moje ciało przechodzi dreszcz. Wstaję
chwiejnym krokiem i przecierając oczy piąstką podchodzę do biurka. Leży na nim
karteczka z identycznym pismem, który widniał na kartce z mojego zeszytu, gdy
ta wczoraj wypadła. Między nami musiała być jakaś silna więź... ja i
Nataniel... potrząsnęłam głową. To nie mogło być możliwe, przecież Nataniel
miał dziewczynę i to na pewno nie byłam ja, choć w głębi duszy i serca
widziałam tylko nas, razem i nikogo innego. Przy nim moje serce zawsze fika
koziołki, a gdy mam okazję to całuję Nata wiedząc dobrze, że nie powinnam, ponieważ
mam Louisa. Boże, ten świat jest popaprany! Spoglądam na karteczce i odczytuję
wiadomość.
„Dziękuję ci za pomoc, jesteś po prostu kochana.", uśmiecham
się i czytam dalej. „Śniadanie masz w lodówce ;* Do zobaczenia
później ;* PS. Ślicznie wyglądasz jak śpisz"
Potrząsam jeszcze raz głową.
Nataniel potrafi namieszać mi w głowie tylko kilkoma niewinnymi słowami. Dobry
boże w co ja się, do ciasnej anielki, wpakowałam.
Trochę już rozbudzona, ale nadal senna, wróciłam spowrotem do łóżka i położyłam
się na miejsce, które było zaścielone w miarę możliwości. Wtulam się w poduszkę
i czuje zapach męskich perfum. Po kilku minutach szybko się podnoszę i
natychmiastowo wybiegam z pokoju, gdyż mój żołądek nie daje mi spokoju i domaga
się jedzenia. Gdy tylko znajduję się w kuchni otwieram lodówkę i biorę
paczuszkę z moim imieniem.
- Co ty tutaj robisz? - zatrzymuje rękę w połowie drogi i zamieram, bo nie mogę
rozpoznać głosu.
Powoli się odwracam i widzę mężczyznę w średnim wieku, przerażam się, lecz po
chwili przypomina sobie kim jest.
Nawet nie wiesz jak się cieszę że jest rozdział :3 Trochę krótko ale i tak cudowny :) Życzę weny i czekam na next :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Boże jak ja się cieszę że wróciłaś.Długo czekałam ale na cb warto.Rozdział genialny. Kastiel stylista makijażysta xD świat mody czeka #FAB. Nat został traumą małego dzieciaka...Natanielu jestem dumna ^^ Czekam na następny super duper rozdział i życzę weny oraz mnóóóóstwo wolnego czasu<3
OdpowiedzUsuńNo nareszcie :D
OdpowiedzUsuńDoczekałam się w końcu :D
Ale myslę, że warto było czekać :P
przyznam szczerze, że powoli zapominałam o twoim blogu :P
ale jestem !