środa, 22 czerwca 2016

Rozdział XIII

Dawno, dawano temu, za górami, za lasami.... nie no żarcik XD Chciałam was przeprosić i prosić o wybaczenie za tak długą nie aktywność, ale szkoła... to nie przelewki. Technikum jak się okazało jest trudne do przejścia, ale cóż... W KOŃCU WAKACJE!!! Postaram się to jakoś wam wynagrodzić i dodawać rozdziały w miarę możliwości dość często w wakacje (rozdziały wówczas będą krótkie, ale będą :) ) A teraz zapraszam do czytania i do komentowania, abym wiedziała, że ktoś to jeszcze czyta ;) ♥ A i jeszcze jedno: wytykajcie mi błędy :D



Nie mogłam uwierzyć jak ten chłopak może mieć tak czyste mieszkanie. Przecież to chłopak! To na pewno nie jest mieszkanie buntownika. Rozglądam się i widzę jak biegnie do mnie pies, a mianowicie wielki owczarek francuski . Zanim zdążyłam się obronić leżałam już pod tą bestią, która lizała mnie po twarzy.
- Demon złaź z niej - krzyknął na psa a ten posłuchał. - Przepraszam za niego, ten pies jest skory do zabawy.
Przy pomocy chłopaka staje na równe nogi po czym kucam i zaczynam pieścić psa, drapiąc go za uchem i po brzuchu. Demon macha ogonem jak szalony.
- Kastiel mogłabym wyprowadzić Demona na spacer? - pytam nadal pieszcząc jego pupila.
- Jeśli dasz radę to czemu nie - wychodzi z jakiegoś pomieszczenia z ścierką i się uśmiecha... ma bardzo, ale to bardzo seksowny uśmiech. - Smycz i obroża wiszą tam.
Ściągam wskazane mi przedmioty, które wiszą na haczyku i zakładam obrożę Demonowi po czym wychodzimy z mieszkania.
- Nie zapomniałaś o pewnej rzeczy - krzyczy Kastiel z progu drzwi.
- Nie wydaje mi się - ten wraca do środka śmiejąc się z czegoś, a ja zaczynam biec z psem u mego boku.
Na początek przebiegliśmy się do parku. Były to jakieś trzy kilometry od domu „rudej małpy”. Gdy dotarliśmy do parku nadal biegaliśmy, ale postanowiłam spuścić Demona ze smyczy. A ten kretyn myślał że nie dam rady wyprowadzić tego owczarka na spacer. Pfff.
Po kilkudziesięciu minutach postanowiła wracać, a że Demon był bardzo posłuszny postanowiłam go nagrodzić i kupiłam mu psie ciasteczka w sklepie zoologicznym. Psy są fajne i zastanawiam się, czy udałoby się namówić ciocie na jakiegoś czworonoga. A jak nie psa to chociaż kotka.
Gdy wchodzę do mieszkania Kastiela widzę przyrządy do upiększania się czyli kosmetyki. Moja ręka od razu ląduje na policzku i krzywię się z bólu. Przez cały czas chodziłam z tym czymś na mieście. Przynajmniej o tyle dobrze, że nie spotkałam nikogo znajomego.
Krzyczę, że już jestem, a po chwili z pokoju wyłania się czerwonowłosy chłopak.
- I jak było na spacerze? Dałaś rade? - wskazuje na psa, który leży koło moich nóg jako dowód. - Okay chodźmy zrobić ci ten makijaż.
Wziął mnie za rękę i posadził na kanapie a sam uklęknął przede mną, biorąc jakieś kosmetyki i zaczynając swoją prace. Siedziałam tak przez długi czas zanim skończył, a jak już to zrobił nie mogłam się oprzeć zachwytowi. Ten. Chłopak. Jest. Genialnym. Makijażystą.
- Wow - mówię, bo nic innego nie mogłam wykrztusić. - Kto cie tak nauczył malować?
- Mieszkając sam i wdając się w bojki zawsze oberwie. A żeby to ukryć nauczyłem się tego. Bądź co bądź, nie chce odstraszać potencjalnych przyszłych moich dziewczyn -  odpowiedział znudzony a ja prycham na jego słowa, przez co ten się szeroko uśmiecha. - Jeśli chcesz mogę zmyć ten makijaż.
- Nie - krzyczę i wstaje z kanapy uciekając przed nim. - Ale w podzięce mogę ci umyć okna, no bo spójrz jakie one są brudne - wskazałam na nie dłonią.
- Chcesz robić za moją służącą? - pyta rozbawiony.
Wzruszam tylko ramionami, biorę torbę i wychodzę. Może powinnam pójść jeszcze raz do parku? Przecież mam swoją pasję, kocham fotografować. Przynajmniej tak opowiadała mi ciocia po tym jak Nataniel oddał mi aparat po ojca. Ruszam biegiem w stronę domu potykając się, wpadając na ludzi, po prostu gnam tak jakby jutra nie było, jakby gonił mnie sam diabeł, z wielkim uśmiechem na ustach.
Wpadam do domu i szybko biegnę do swojego pokoju. Stojąc na samym środku rozglądam się za aparatami, bo na pewno nie miałam tylko jednego. Zaczynam od sprawdzenia pod łóżkiem - pusto, komody - pusto, garderoba to samo. Wzdycham z rezygnacją i sprawdzam ostanie miejsce gdzie mogłam je schować, szafa... jeśli ich tam nie będzie to koniec, bo nie mam ochoty przeszukiwać całego domu. Otwieram szafę o wielkich rozmiarach i po kolei wyciągam z niej wszystko. Pościel, poduszki, wszystko a po aparatach ani śladu, nawet po tym od ojcu. Nagle słyszę dźwięk dzwonka od telefonu, jest to piosenka „Always". Ta sama którą podobno miałam ustawioną przedtem do kontaktu Nataniela. Odbieram natychmiastowo.
- Halo? - pytam roześmianym głosem, bo słyszę jak ktoś próbuje mu wyrwać telefon.
- Su całe szczęście, że odebrałaś. Mam mały problem i potrzebuję twojej pomocy - nagle słyszę płacz małego dziecka.
- Za chwile będę i uważaj, małe dzieci lubią rozrabiać - mówię po czym się rozłączam i wychodzę z domu.
***
Su ratuje mi życie, zresztą jak zawsze. Zastanawiam się, czy to może dlatego, że ona nim jest. Moja ciocia wpadła nam podrzucić mojego małego kuzyna, a mówiąc nam, mam na myśli mi i Amber. Moja siostra jak tylko zobaczyła dziecko od razu wyszła i tyle ją widziałem dzisiejszego popołudnia. Tomy ma dopiero pół roczku i na rękach Su jest spokojny, i uśmiechnięty. Nie to co u mnie. Opieram się o framugę drzwi i obserwuję ich, widzę jak ta dziewczyna rozśmiesza małego i mimo woli się uśmiecham. Kiedyś będę jeszcze chciał zobaczyć ten obrazek, na pewno. Podchodzę do nich i gdy tylko Tomy mnie zauważa zaczyna płakać.
- Odejdź stad, mały się ciebie boi - mówi i uśmiecha się do mnie. - Ale nie bierz tego do siebie, to tylko przez tą ranę na policzku.
Może faktycznie mały boi się mnie przez te rozcięcie. Chce pogłaskać Tomy' ego po główce, ale ten jeszcze głośniej płacze, że zrezygnowany cofam się wychodząc z salonu. Włączam radio w kuchni i siadam przy stole. Su go dość szybko uspokoiła. Łapię się blatu i odchylam na krześle. Widzę jak mój mały kuzyn zasnął w jej ramionach. Szczerze się jak głupi, bo ten widok jest naprawdę bardzo słodki. Wyłączam radio pilotem i kładę głowę na rękach sam zasypiając.
***
Budzę się rano i widzę, że jestem w nie swoim pokoju i tym samym w łóżku. Zrzucam nogi na zimną podłogę przez co przez moje ciało przechodzi dreszcz. Wstaję chwiejnym krokiem i przecierając oczy piąstką podchodzę do biurka. Leży na nim karteczka z identycznym pismem, który widniał na kartce z mojego zeszytu, gdy ta wczoraj wypadła. Między nami musiała być jakaś silna więź... ja i Nataniel... potrząsnęłam głową. To nie mogło być możliwe, przecież Nataniel miał dziewczynę i to na pewno nie byłam ja, choć w głębi duszy i serca widziałam tylko nas, razem i nikogo innego. Przy nim moje serce zawsze fika koziołki, a gdy mam okazję to całuję Nata wiedząc dobrze, że nie powinnam, ponieważ mam Louisa. Boże, ten świat jest popaprany! Spoglądam na karteczce i odczytuję wiadomość.
Dziękuję ci za pomoc, jesteś po prostu kochana.", uśmiecham się i czytam dalej. „Śniadanie masz w lodówce ;* Do zobaczenia później ;* PS. Ślicznie wyglądasz jak śpisz"
Potrząsam jeszcze raz głową.
Nataniel potrafi namieszać mi w głowie tylko kilkoma niewinnymi słowami. Dobry boże w co ja się, do ciasnej anielki, wpakowałam.
Trochę już rozbudzona, ale nadal senna, wróciłam spowrotem do łóżka i położyłam się na miejsce, które było zaścielone w miarę możliwości. Wtulam się w poduszkę i czuje zapach męskich perfum. Po kilku minutach szybko się podnoszę i natychmiastowo wybiegam z pokoju, gdyż mój żołądek nie daje mi spokoju i domaga się jedzenia. Gdy tylko znajduję się w kuchni otwieram lodówkę i biorę paczuszkę z moim imieniem.
- Co ty tutaj robisz? - zatrzymuje rękę w połowie drogi i zamieram, bo nie mogę rozpoznać głosu.
Powoli się odwracam i widzę mężczyznę w średnim wieku, przerażam się, lecz po chwili przypomina sobie kim jest.

3 komentarze:

  1. Nawet nie wiesz jak się cieszę że jest rozdział :3 Trochę krótko ale i tak cudowny :) Życzę weny i czekam na next :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże jak ja się cieszę że wróciłaś.Długo czekałam ale na cb warto.Rozdział genialny. Kastiel stylista makijażysta xD świat mody czeka #FAB. Nat został traumą małego dzieciaka...Natanielu jestem dumna ^^ Czekam na następny super duper rozdział i życzę weny oraz mnóóóóstwo wolnego czasu<3

    OdpowiedzUsuń
  3. No nareszcie :D
    Doczekałam się w końcu :D
    Ale myslę, że warto było czekać :P
    przyznam szczerze, że powoli zapominałam o twoim blogu :P
    ale jestem !

    OdpowiedzUsuń