sobota, 31 grudnia 2016

Rozdział XVI

Oto rozdział ^^ Miłego czytania ♥♥♥ Wytykajcie mi wszystkie błędy i zostawcie coś po sobie (komentarz) - to bardzo motywuje ;)

Jest środek nocy i jest burza. Obudziła mnie i przez nią nie mogę spać. Mówiąc prościej boje się jej. Nie wiem czemu, po prostu tak jest i leżąc pod kołdrą dochodzę do wniosku, że nie usnę do puki ktoś mnie w jakimś stopniu nie uspokoi. Nie chciałam budzić nikogo z domowników, bo na pewno śpią w najlepsze, więc postanowiłam zadzwonić do Louisa, ale ten nie odebrał. Westchnęłam głośno i położyłam telefon koło poduszki. Dosłownie chwile po tym usłyszałam głośny grzmot, że gwałtownie usiadłam i rozejrzałam się dookoła. Chwyciłam telefon z powrotem do ręki i na szybko wystukałam numer do Nataniela. Pierwsze trzy sygnały nic nie przyniosły i już miałam się rozłączyć gdy nagle go usłyszałam.
- Halo? - miał zaspany głos co oznaczało, że musiałam go obudzić.
- Przepraszam - mówię na wstępie. - Boje się burzy, a Louis nie odpowiadał więc postanowiłam do ciebie zadzwonić. Jeszcze raz przepraszam, że cię obudziłam.
- Nic się nie stało - odpowiada już trochę bardziej ożywiony. - O czym chcesz porozmawiać?
- Wymyśl jakiś temat - w tym momencie usłyszałam grzmot i zauważyłam błyskawice jednocześnie, że aż głośno pisnęłam.
- Su spokojnie, burza jest na zewnątrz a ty jesteś w środku. Nic ci się nie stanie - spójrzałam na okno a za nią było widać kolejną jasną linię. - Chcesz aby do ciebie przyszedł?
- Yhym - mruknęłam.
- Dobrze za chwile u ciebie będę - i się rozłączył.
Okryłam się i schowałam telefon do kieszeni szortów w których spałam. Następnie wzięłam kołdrę i wyszłam z pokoju, kierując się w stronę salonu. Gdy już tam dotarłam zostawiłam na sofie pościel i poszłam do łazienki, aby zamaskować siniaka na policzku. Gdy skończyłam i upewniłam się, że już go nie widać wyszłam z łazienki zgaszając światło.

***
Stałem na zewnątrz czekając aż mi otworzy. Ponownie zastukałem w drzwi i założyłem kaptur, bo nie dość że deszcz to na dodatek teraz zerwał się gwałtowny wiatr. Chciałem zapukać trzeci raz, ale w tym momencie drzwi się odtworzyły.
- W końcu jesteś - była zdyszana, jakby biegła nie wiadomo ile. - Wejdź do środka.
Otworzyła mi szerzej i gestem ręki zaprosiła mnie do środka. Od razu ściągnąłem mokrą od deszczu kurtkę i buty, i udałem się do salonu. A co tam zostałem? Rozłożoną kanapę, pościeloną z dwiema dużymi poduszkami. Stół z jedzeniem i piciem. Zastanawiam się czy przypadkiem nie przyszedłem na pidżama party. Su podeszła do sofy, usiadła na niej i schowała się pod kołdrą. Podszedłem do niej i kucnąłem mniej więcej tak aby moja twarz była na równi z jej.
- Nie masz się czego bać - szepczę. - Jestem tu.
Delikatnie położyłem dłoń na jej policzku i pocałowałem ją w czoło.
- Jestem tu - szepnąłem ponownie, aby ją uspokoić lecz to nie przyniosło oczekiwanego skutku. - Kocham Cię.
Dziewczyna natychmiastowo odwróciła się od okna za którym szalała burza i spojrzała na mnie ze szeroko otwartymi oczami.
- Co - spytała zaszokowana.
- Kocham Cię. Kocham Cię od dawna.
Nie odezwała się do mnie, nie zrobiła nic aby dać mi nadzieję.
*Trzy godziny później*
Zasnęła siedząc mi na kolanach, ale to chyba nie tak powinno być. Z jednej strony to dobrze że to ja tu jestem a nie Louis, ale z drugiej... Ciekawe czemu tak to się potoczyło? Nie chodzi mi tu o utratę pamięci Su czy o moje wyznanie z paru godzin temu, ale o to że nie daliśmy jej decydować o sobie po wypadku. To przecież ona powinna była podejmować decyzje z kim ma się zadawać, a na pewno nie doszło by do czegoś takiego, jak jej siniak na policzku. Pomimo tego że go maskuje ja doskonale wiem iż go ma. Delikatnie tak aby jej nie zbudzić przejechałem koniuszkami palców po jej policzku. Całkiem zapomniałem jak to jest spędzać z nią noce. Na gadaniu, chichotaniu, oglądaniu czegoś bez sensu w telewizji, dotykaniu jej, po prostu zapomniałem. Szkoda że ta noc nie wyglądała jak nasze poprzednie. Su do puki nie usnęła nie odzywała się do mnie.
- Su i co ja mam teraz zrobić? - spytałem szeptem. - Co mam zrobić, aby było tak jak wcześniej?
- Nic - odpowiedziała mi bardzo cichutko. - Zostaw wszystko tak jak jest, bo jest teraz tak jak powinno być.
Nie wiedziałem już czy śpi, bo oczy nadal miała zamknięte, ale wolałem aby jednak spała i tylko dziwnym trafem odpowiedział mi na te pytani będąc w nieświadomości. Westchnąłem głośno i wtuliłem się - w miarę możliwości - w nią. Zawsze chyba będę pragnął jej bliskości i kiedyś mnie to zgubi. W mojej głowie automatyczni rozległ się głos Alexy'ego - "Kto matole nie próbuje ten nic w przyszłości nie zyska. Jeśli chcesz aby Su była twoja musisz w końcu zacząć działać, bo w końcu jej uczucia zmienią się i jednak będzie wolała Louisa od ciebie". Nie chciałem tego, nie chciałem aby była jego i może dlatego zrobiłem to co zrobiłem. Wpatrywałem się w dziewczynę a po chwili pocałowałem Su tak jakbym od tego zależało moje życie. Nie spoglądałem na nią, ponieważ bałem się. Wyrywała się i nie oddawała pieszczoty co było jednoznaczne z moją przegraną. Gdy oddaliłem się od jej ust zostałem z powrotem przyciśnięty do jej ust. Ona sama teraz mnie całowała. Oddawałem pocałunki dopiero po tym jak minął mój pierwszy szok. Posadziłem ją sobie wygodniej tak aby siedziała na mnie okrakiem. Moje ręce od razu powędrowały pod jej koszulkę wzdłuż jej pleców, a ona zaczęła poruszać biodrami tak, że niestety miałem problem. Pragnąłem jej tak jak nikogo innego, kochałem sercem, ciałem i rozumem. Było mi z nią dobrze i chce aby znowu tak się stało. Moje myśli krążyły wokół niej do puki nie oderwała swoich ust od moich.
- Co my wyprawiamy? - jej szept jest cichszy niż wszystko inne.
Chwytam jej policzki w dłonie i kciukami kreślę kółeczka. Opieram czoło o jej tak że nasze przyśpieszone oddechy mieszają się ze sobą i nie mogę powstrzymać z tego powodu uśmiechu. Więc po prostu to robię - uśmiecham się.
- Co czujesz? - odpowiadam pytaniem na pytanie.
- Puls. Przyśpieszony z twojego powodu, choć to nie jedyny taki puls jaki mam, jest jeszcze jeden - i pomimo że siedzimy w ciemności widzę jak na jej policzkach i szyi pojawiają się rumieńce.
Jest podniecona przeze mnie tak jak ja przez nią. Schylam się do jej szyi i przysysam się do skóry, aby zrobić jej malinkę. Nie wydaje żadnych odgłosów, ale jej ręce zaciskają się kurczowo w piąstki na mojej koszuli na plecach.
- Nat nie zapominaj że mam chłopaka - dmucham delikatnie na jej szyje.
- A kiedy zauważysz, że każdy cie okłamuje? - pytam spoglądając jej w oczy. - Nawet ja.
- Nie każdy - mówi stanowczo.
- Każdy - mówię.
- A skąd takie przypuszczenia? - zarzuca mi ręce na szyje i wpatruje się we mnie tak jak dawniej.
- Bo już odzyskałaś część wspomnień - strzelam, choć wiem że jest w tym dużo prawdy. Alexy chyba w tej kwestii by mnie nie okłamał.
Patrzy na mnie oniemiała jakbym odkrył coś co powinno pozostać w mroku dawnych dni. Jej oczy się zaszkliły i nie spoglądając na mnie wtuliła się we mnie. Głaskałem ją po głowie aby ją uśpić. Jej przeszłość chyba musi być gorsza, bo wygląda na to że nie mówi nam połowy rzeczy.
A jeśli nie powie nikomu co jej leży na sercu, nie wytrzyma. Z pogodnej dziewczyny zamieni się w smutną. Nie chce jej nigdy jej takiej widzieć, wole jak uśmiecha się do wszystkich do około... no może oprócz Melanie. Bo to w końcu przez nią jesteśmy w obecnej sytuacji a przynajmniej większą część winy ponosi ona.
- Obiecałam komuś, że cię nie skrzywdzę, ale jednak chyba to zrobiłam - mówi cichym głosem. - Przepraszam z całego serca. Więcej tego nie zrobię.
Och Su gdybyś tylko wiedziała że krzywdzisz mnie wyłącznie tym że jesteś z Louisem nadal byłabyś w stanie mnie nie krzywdzić?
***
Leżałam wtulona w poduszkę, w swoim pokoju a wczorajsza noc i burza wydają się odległe oraz nie możliwe. "Kocham Cię. Kocham Cię od dawna" te słowa cały czas tkwią mi w głowie. Nie mogę się ich pozbyć. "Kocham Cię. Kocham Cię od dawna" mam dość i wstaję udając się do łazienki. Odkręcam kurek z ciepłą wodą pod prysznicem i czekam aż woda się na grzeje. W tym czasie ściągam całą swoją garderobę i spoglądam w lustro. Na mojej szyi, po lewej stronie mojego ciała znajduje się mała czerwona plamka, która w pewien sposób oznacza że należę do Nataniela. Kręcę szybko głową wyrzucając tą myśl z głowy. Jedyną osobą którą mogę być jest Louis. "...Louis nie jest twoim chłopakiem tylko byłym. Rzuciłaś go jakoś w połowie grudnia i cóż... związałaś się z kimś kto kocha cię ponad życie" A może jednak? Przecież Alexy powiedział że Louis był moim byłym i że związałam się z kimś kto mnie naprawdę kocha. Nie wiele już myśląc weszłam do kabiny i pozwoliłam sobie zapomnieć wszystkie sytuacje i nie chciane myśli.
*Godzina później*
Siedzę w parku i staram się coś narysować, bo niestety moje aparaty gdzieś wcięło i nie wiadomo gdzie są, tak samo jak zdjęcia. Ale powiedzmy szczerze, że to mi nie wychodzi i nigdy nie wyjdzie. Odkładam więc blok z porysowanymi kartkami na bok i biorę telefon do ręki. Dwunasta trzydzieści trzy a Louis nadal nie odpowiedział na moje dzisiejsze nocne dzwonienie.
- Robisz to źle - podniosłam zaskoczona głowę i spojrzałam na fioletowowłosą dziewczynę. - To całkowicie zła technika. W taki sposób nic ci się nie uda narysować.
- Wiem to, dlatego właśnie wolę fotografię - bo nie umiem rysować - odpowiadam.
- Widać - dziewczyna siada koło mnie a ja się uśmiecham. - Pierwszy raz ktoś się uśmiecha, że do kogoś się przysiadłam.
- Violetto?
- Hmm?
- Dlaczego ostatnio nie widziałam cię w szkole? Chorowałaś? - pytam obracając głowę w jej stronę.
- Nie, po prostu wole się nie mieszać w sprawy szkoły i być na uboczu, obserwować. Dzięki temu wiem co czują inni, bo mają wypisane to na twarzy - odpowiada nieśmiało. - Widzę kto najbardziej cierpi, z powodu twojego wypadku.
- Kto? - pytam zaszokowana.
- Ktoś, kto cię stracił ale żywi nadzieje że cię odzyska, a przynajmniej że da radę. Bo nowa miłość czasami nie ma szans ze starą. Gdzie serce wie że powinno kochać tą drugą osobę a nie inną, to rozum krzyczy na całe gardło, że to tak powinno być. Mów że ta osoba z którą teraz jesteś jest tą jedyną, ale przed sercem nie ma tajemnic - jego nie oszukasz, bo tylko sercem kochasz prawdziwie i niczym innym. Su kogo kocha twoje serce? - patrzę zaskoczona jej słowami i odpowiedz na jej pytanie nie jest prosta.
- Nie wiem - odpowiadam szczerze.
- Więc przy kim bije najszybciej - zaciągam głośno powietrze przez zęby, bo ta odpowiedz jest nadzwyczajnie prosta.
- Nataniel - odszepnęłam bojąc się wypowiedzieć głośno jego imienia.
- Czyli nadal pamięta, ono nadal pamięta za kim będzie tęsknić gdy odejdzie. Nie krzywdź go jeszcze bardziej niż teraz. On i tak bez tego cierpi katusze - Violetta podnosi się i posyła mi słaby uśmiech po czym oddala się w swoją stronę.
Chwytam się za bluzkę w miejscu gdzie mam serce i odchylam głowę minimalnie do tyłu. Czy ja naprawdę kocham Louisa, czy trzymam się jego tylko dlatego że wiem coś o nim? Przecież już wcześniej zdałam sobie sprawę że nie żywię do niego głębszych uczuć, więc dlaczego? Dlaczego tak uparcie się go trzymam, przecież przeszłość nie ma nic do przyszłości ani do teraźniejszości. Ona jedynie kształtuje nasz charakter i pokazuje błędy które nie powinniśmy popełniać drugi raz. Biorę jeden głębszy oddech i biorę telefon do ręki, i włączam aparat. Przez niewiedzę związaną z brakiem wiedzy przechowywania aparatów nie mogę zaprzestać fotografować. Wstaję na równe nogi i kieruję obiektyw na drugą stronę fontanny. Od razu rzuca mi się w oczy chłopczyk bawiący się z kotem, z czego ja znam tego chłopca. Luc jest szczęśliwy, cieszy się chwilą i na razie nie musi się niczym zamartwiać, nie to co ja. Opuszczam dłoń z telefonem i podnoszę swoją torbę z ziemi, i kieruję do wyjścia z parku. Już w sumie nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam naprawdę szczęśliwa, co zważając na okoliczności nie może być dziwne, bo w końcu straciłam pamięć. Szybko maszeruję i gdy tylko znajduję się przy furtce mój telefon zaczyna dzwonić. Szybko go wyciągam z torby, do której wsadziłam go chwilę temu i odbieram nie patrząc nawet na to kto dzwoni.
- Su pomóż mi przekonać mamę aby zrobić u nas jakąś imprezę - Iris mówiła błagalnym tonem. - Nie chce się zgodzić, weź może ty z nią o tym pogadaj, proszęęęęę - chcę się zaśmiać, ale nie mogę,  bo wpadam na kogoś przy okazji upuszczając telefon.
- Przepra... - zaczynam podnosząc telefon z ziemi, ale pewne głosy mi przerywają.
- Uważaj jak chodzisz suko - mówi pierwszy głos, który swoją drogą należy do Amber.
- Nic się nie stało Słoneczko - drugi natomiast ma ciepłą barwę, jak lato. Nie jest mocny i nie wyraża żadnych negatywnych emocji, z czego ja kojarzę ten głos.
Podnoszę zaskoczona szybko głowę i rozpływam się w tym seksownym uśmiechu. Boże jak ja mogłam go zapomnieć. Upuszczam drugi raz urządzenie i rzucam się chłopakowi na szyje. Przy czym sprawia mi to satysfakcje, bo dziewczyna stojąca koło tego przystojniaka, który jak chce może powalić dziewczyny samym uśmiechem, wygląda na mega wkurzoną i odchodzi.
- Dostaniesz lańsko w dupę za brak odzewu, tak że przez równe trzy miechy nie siądziesz na dupsku - szepcze mi do ucha a ja zaczynam się śmiać jak opętana.
Ach ten stary dobry Chris.

6 komentarze:

  1. Jestem i się meldujr :)
    Rozdział zajebisty :*
    Weny i chęci do pisania :D
    PS: Wszczęśliwego Nowego Roku <3
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu przstałaś pisać? :"(
    Proszę odpowiedz :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przestałam, cały czas staram się coś pisać. Ale ten rozdział zaczynałam trzy razy i jak na razie ten trzeci idzie mi najlepiej. Poza tym szkoła... miałam mnóstwo sprawdzianów i innych rzeczy z nią związanych... Ale teraz postaram się to jakoś wynagrodzić, rozdział powinien pojawić się do końca tygodnia, a jak nie to początek przyszłego no i mam nadzieje że uda mi się wstawiać rozdziały co tydzień, ale nie obiecuję ;) Wszystko zależy od mojej weny, ale mam wiarę że zechce ze mną współpracować, hehehe :D Do zobaczenia pod kolejnym rozdziałem (tak wiem, ni składu ni ładu XD )

      Usuń
    2. Jednak nie uda mi się dzisiaj przepisać do końca ani jutro, dla tego w niedziele pojawią się dwa rozdziały, a przynajmniej postaram się aby tak było :) Do zobaczenia ;)

      Usuń
    3. O jeju ❤️! A ja już myślałam że nigdy nie poznam zakończenia tej pięknej historii. Trochę już zapomnialam co I jak ale najwyżej przeczytam wszystko jeszcze raz. Zapisałam sobie link do tego opo żebym czasami go nie zgubiła. Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny.

      Usuń