wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział VI


Przepraszam wszystki za to, że tak długo nie wstawiałam nowego rozdziału. Jest mi z tego powodu niezmiernie przykro i postaram się wam to jakoś wynagrodzić, a teraz zapraszam do czytania. Możecie się ze mną skontaktować po przez Facebook'a
https://www.facebook.com/amoresucer?ref=hl 

Otworzyłam oczy. W salonie było ciemno, jedyne światło które rozjaśniało to pomieszczenie, to śnieg który padał w telewizorze. Nataniel spał na siedząco. Wstałam i udałam się do łazienki, która znajdowała się w moim pokoju, tam się przebrałam w piżamę. Wróciłam na dół i próbowałam obudzić chłopaka, zaczęłam go delikatnie szturchać, ale spał głębokim snem. Ostrożnie go położyłam i przykryłam kocem. Nie wiem czemu ale zawsze jak śpi wygląda tak słodko, że zabiera wdech w piersiach. Odgarnęłam mu włosy z czoła, a on się delikatnie uśmiechną. Zawsze jak widzę go uśmiechniętego wszystkie moje smutne myśli odchodzą. Przed powrotem do pokoju poszłam do kuchni nalać sobie wodę mineralną do szklanki. Gdy z niej wychodziłam spojrzałam ostatni raz na Nataniela i ruszyłam do swojego królestwa. Upiłam łyk wody, postawiłam szklankę na biurku i wskoczyłam pod pierzynę i starałam usnąć, ale głowę zaprzątał mi on, chłopak który troszczy się o mnie, w którym się zakochałam. Zamknęłam oczy i po pewnym czasie odpłynęłam. Gdy się obudziłam podeszłam do okna i odsłoniłam żaluzje a moim oczom ukazał się biały puchaty śnieg na ziemi oraz nadal spadające płatki śniegu. Wzięłam jakieś czyste ubrania z szafy i udałam się do łazienki gdzie wzięłam prysznic. Ciepła woda spływała po moim nagim ciele oraz po włosach. Po wyjściu z kabiny prysznicowej ubrałam się i wysuszyłam włosy. Gdy wróciłam do pokoju wzięłam telefon do ręki aby sprawdzić która jest godzina. Zauważyłam że mam jedną nie odebraną wiadomość od Louisa, która została wysłana kilka chwil temu. Napisał „Kotku otwórz drzwi, stoję pod twoim domem.” Zeszłam na dół. Nataniel spał, uśmiechał się. Ciekawe co mu się śniło. Wyrwałam się z rozmyślam „ Co mu się może śnić?” i założyłam kurtkę oraz buty i wyszłam przed domu, by nie mógł zobaczyć że Nataniel u mnie spał przez całą noc. Nie był by z tego powodu zadowolony.
- Hej kochanie, co tam? - Chciał mnie pocałować, ale nie mogła mu na to pozwolić, odsunęłam się.
- Co się stało Susette?  - Muszę mu powiedzieć.
- Louis ja… ja ciebie nie kocham. Kocham kogoś innego i nikt tego nie zmieni. - Wybacz, dodałam cicho w myślach. Otworzyłam drzwi żeby wejść a on chwycił mnie za nadgarstek.
- Co?! Jak to kochasz kogoś innego?! Kogo?! - Zaciskał swój chwyt na mojej ręce.
- Proszę puść mnie. To boli. - Błagałam a on mnie uderzył, spoliczkował. On nigdy nie był agresywny, a teraz jest.
- Przepraszam nie chciałem.
Nadepnęłam mu na stopę, a on mnie puścił. Weszłam do domu trzaskając drzwiami tak że nawet nieboszczyka by obudziło. Pobiegłam na górę do swojego pokoju. Siadłam na łóżku, podciągnęłam kolana pod brodę, zamknęłam oczy i zaczęłam płakać.  Nataniel zapukał do drzwi a potem  bez mojego zezwolenia wszedł. Podszedł do mnie i usiadł koło mnie. Przytulił mnie i powiedział abym się uspokoiłam, a ja zaczęłam bardziej ryczeć.
- No już nie płacz, jestem przy tobie, nic ci się przy mnie nie stanie. - Nie wiem czemu, ale mu wierzyłam.
- Powiesz mi co się stało. - Odsłoniłam twarz i pokazałam mu policzek, w milczeniu.
- Kto ci to zrobił? - W jego głosie było można usłyszeć troskę o mnie i wściekłość na tego kogoś. Poza tym musiałam mieć mocno czerwony policzek, bo naprawdę Louis mocno mnie uderzył. Westchnęłam.
- Nikt ważny, naprawdę. - Położył swoją delikatną rękę w miejscu gdzie zostałam spoliczkowana. Po chwili zaczęłam ściągać kurtkę a pod sobą miałam koszulkę z krótkim rękawkiem.
- Twój nadgarstek. - Wziął moją rękę delikatnie za nadgarstek, jęknęłam z bólu.
- Wybacz nie chciałem, ale proszę, powiedz mi kto ci to zrobił?
- Już ci powiedziałam, nikt ważny.
- Ale obiecaj że kiedyś mi powiesz.
- Poco mam ci obiecywać?
- Po prostu obiecaj, dobrze. - Uśmiechnął się do mnie, teraz nie mogę mu odmówić. No cóż muszę się zgodzić, poza tym, on taki jest, troszczy się o mnie, za co jestem mu bardzo wdzięczna.
- Dobrze, obiecuję.
- Pokaż rękę. - Podałam mu bez chwili zastanowienia.
- Gdzie trzymacie lód? - Zaśmiałam się po cichu.
- Tak wiem głupie pytanie, za chwile wracam. - Zeszedł na dół a po chwili wrócił.
- Wziąłem dwa opakowania mrożonych warzyw i tak nic innego nie było w zamrażarce.
- Dzięki. Dzięki za wszystko.
- Nie ma sprawy, po to tu jestem.
Wzięłam od niego jedną opakowanie i przyłożyłam na nadgarstek, a on przyłożył mi drugie do policzka. Odwróciłam wzrok i nagle zaburczało mi w brzuchu byłam głodna i to dość mocno. Nataniel się uśmiechną odłożył opakowanie z „lodem”, wstał i odwrócił się.
- Dokąd idziesz?
- Zrobić ci coś do jedzenia, zresztą sobie też.
- Ale to ty jesteś gościem a nie ja, to ja powinnam zrobić nam śniadanie a nie ty.
- Ciebie boli nadgarstek.
- Nie, wcale nie, popatrz. - Machnęłam ręką i od razu tego pożałowałam. Bolało jak diabli.
- I co nie mówiłem, królewno. - Uśmiechnął się cwanie i ruszył ku wyjściu.
- Zaczekaj na mnie. - Pośpiesznie wzięłam mrożonki i ruszyłam za nim.
Zeszliśmy na dół do kuchni. Ja usiadłam przy kuchennym stole a Nataniel zaczął robić nam śniadanko, a dokładnie tosty i jajecznice, a to tego jeszcze szklanka zimnego soku pomarańczowego. Po śniadaniu poszłam do swojego azylu. Otworzyłam laptopa i go włączyłam. Najpierw weszłam na facebook’a  a potem na swoją skrzynkę e-mail. Było tam kilka wiadomości od Louisa ale on mnie nie obchodził, wiec wszystkie od niego usunęłam. Była też jedna od cioci Agaty, pisała że wrócą dopiero dwa tygodnie po nowym roku. Mi to całkiem odpowiada. Następnie co zrobiłam to zadzwoniłam przez Skype do Rosalii. Gadałyśmy i śmiałyśmy się do póki ktoś nie zapukał do drzwi. Szybko pożegnałam się z nią i wyłączyłam laptopa.
- Wchodź śmiało. - Drzwi się otworzyły i wszedł przez nie Nataniel z talerzem jedzenia.
- Obiad? Przecież jest dopiero dwunasta.
- W jakim ty świecie żyjesz. Jest już po szesnastej.
- Co, już tak późno?
- To nie jest tak wcale późno.
- Tak, ale muszę, w sumie nic nie muszę. Jedynie co to zająć się tobą.
- Zająć się mną?
- Tak przecież jesteś moim gościem.
- A zachowujesz się tak jak byś ty była moim gościem.
- Wiem, dlatego muszę to naprawić. - I nawet wiem jak to zrobić?
- A jak chcesz to zrobić?
- Przekonasz się mój kochany. - O matko wymknęło mi się. Mam nadzieje że nie jestem teraz cała czerwona. Zachichotał.
- Ładnie się rumienisz, królewno.
- Ha ty też. - On zarumienił się chwile po mnie, ale na pewno u mnie to było bardziej widać.
- Ale ja to co innego.
- Wcale nie.
- Ależ tak. - No i się uśmiechnął czyli już przegrałam.
- No dobra, wygrałeś, ale tylko tym razem. - Teraz to ja się do niego uśmiechałam.
- Nie, ja zawszę będę z tobą wygrywał.
- Na pewno nie, i już się o to nie kłóćmy, okay?
- Okay
- Dobrze a teraz wyjdź i daj mi się przebrać. Zamierzam gdzieś cię zabrać, ale nie zdradzę gdzie.
- Okay, będę czekał na ciebie na dole. - Po chwili milczenia się odezwał.
- Su?
- Tak?
- Nie ważne, idź się przebrać.
- Dobra? - Ciekawe co chciał powiedzieć.
Nataniel wyszedł a ja wzięłam jakieś leginsy, koszulkę z krótki rękawkiem, oczywiście taką przy której będzie mi widać ramiączka od stanika, do tego jeszcze skurzana kurtka, zaczęłam się przebierać a jak skończyłam stwierdziłam że jest okay. Ciekawe co na temat mojego stroju powie Nataniel. Przebrałam się w bardzo szybkim tempie, czyli następny krok to związać włosy. Uczesałam je w kitke i zeszłam na dół gdzie przy drzwiach stał mój miodowooki.
- Łał wyglądasz nieziemsko, tylko jedna rzecz tu nie pasuje.
- Jaka? - Podszedł do mnie, schylił się tak że jego usta były blisko mojego ucha, aż przeszedł mnie delikatny, przyjemny dreszcz po całym ciele. Jego oddech mnie o to przyprawiał.
- Taki. - Szepnął mi do ucha a następnie pociągnął za moją gumkę do włosów. Delikatnie musnął mój policzek swoimi ustami.
- To gdzie chcesz mnie zabrać? - Potrząsnęłam  głową żeby wrócić do świata przytomnych i myślących, i uśmiechnęłam się do niego.
- Zobaczysz.
- No to prowadź. - Chwycił mnie za rękę splatając nasze palce. Co muszę przyznać trochę mnie zaskoczyło.
 Wzięłam klucze i komórkę, i poszliśmy w moje tajne miejsce które odkryłam jakiś czas temu. Jeszcze zanim się tu wprowadziłam. Szliśmy najpierw ulicą potem przez lasek aż w końcu dotarliśmy na małą polane. Gdzie nikt tu nie chodził.
- Jesteśmy na miejscu.
- Ładnie tu, ale po co nas tu przyprowadziłaś?
- Odwróć się, a się przekonasz.
- No dobrze. - Powiedział to trochę niepewnie. Wzięłam śnieg do reki, ulepiłam kulkę i rzuciłam w nią prosto w tył głowę Nataniela.
Tak zaczęła się woja na śnieżki, którą oczywiście przegrałam. Potem ganialiśmy się po całej polanie grając w berka, z czego ostatecznie wylądowałam w śniegu a Nataniel obok mnie. Leżałam, a po chwili wstałam, otrzepałam się i podałam mu rękę aby pomóc mu wstać .
- To dokąd teraz mnie zabierasz?
- Skąd taki pomysł ze gdzieś cię jeszcze zabieram, co? - Skąd on mnie tak dobrze zna?
- Znam cię, lubisz robić niespodzianki.
- I tu mnie masz, to prawda że lubię robić niespodzianki, ale ci jej nie zdradzę i lepiej już chodź.
Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam z powrotem do miasta a następnie do jednego z klubów w okolicy. Tańczyliśmy razem ( Oczywiście w rytmie naszych serc. W rytmie naszej miłości?, tu już nie byłam pewna. ) do póki nie poczułam się zmęczona i nie zapragnęła znaleźć się w swoim łóżeczku. Wyjęłam telefon z kurtki i za uwarzyłam że jest już dobrze po północy. Wzięłam Nataniela za rękę i zaczęłam ciągnąć go w stronę wyjścia, a on nie stawił oporu. Wiedział że jestem zmęczona on chyba zresztą też. Ruszyliśmy w stronę mojego domu pod górę ( dosłownie ) śmiejąc się z dzisiejszych wygłupów na polanie . I zaliczyłam bym glebę na twarz gdyby nie to że Nataniel mnie złapał za talię. Teraz wpatrywałam się w jego miodowe oczy i miało już dojść do pocałunku ale mój telefon zaczął dzwonić. Wyciągnęłam go, a Nataniel mnie w tym samym czasie puścił. A kto dzwonił? Mój wujek Ken. Co mój wujek Ken? Zdziwienie na max’a nie gadałam z nim od nie wiadomo kiedy, ale postanowiłam że jutro do niego od dzwonie.  Dotarliśmy do domu a ja bezwładnie opadłam na kanapę.
- Idź do swojego pokoju i wyśpij się.
- Nie mam siły.
- Mam cię zanieść?
- Jeśli możesz, to tak.
- No to chodź. - Wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju, i ostrożnie położył mnie na moje łóżko.
- Śpij dobrze, królewno.
-Nataniel?
- Tak?
- Możesz tu zostać, ze mną? - Mówiłam już prawie niesłyszalnie, a jednak od mnie dokładnie usłyszał.
- Mogę, ale nie wiem czy powinienem.
- Powinieneś.
- Skoro tak, to zostanę z tobą, do póki nie zaśniesz.
- Nie. Ja chcę abyś był przy mnie całą noc, koło mnie.
- Dobrze, a gdzie ma spać. - Zrobiłam mu miejsce aby mógł się położyć na moim łóżku. Nie myślałam już logicznie, myślałam już tylko o nim. Położył się delikatnie na moim że tak powiem królewski łożu ( bo jest dość miękkie ).
- Dobranoc. - Powiedział szeptem i wtuliłam się w poduszę, bo nie miałam odwagi wtulić się w niego.
 - Dobranoc, królewno. - Pocałował mnie w czubek głowy i odleciałam, byłam już w krainie marzeń.


2 komentarze:

  1. Jeden z moich ulubionych rozdziałów ♥ Prędko wstawiaj następny !
    Lots of love x

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak sie robi te serca?! Ale i tak był CCCZZZAAADDDOOOWWWYYY!!!
    Gracja jestem walnięta ;)

    OdpowiedzUsuń