Obudziłam się w nieznanym mi pomieszczeniu a raczej
sypialni. Była przykryta kocem w czarno-białym pokoju. Nie pamiętam co się
stało ostatniej nocy albo nie chciałam pamiętać. Postanowiłam stać i zejść na
dół, i zobaczyć w czyim domu jestem. Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi ale
zanim jeszcze pociągnęłam za klamkę podeszłam do biura, na którym leżała moja maska. Wzięłam ją do ręki i
znowu podeszłam do białych drzwi. Tym razem pociągnęłam klamkę i znalazłam się
już po chwili na korytarzu. Przed pokuj był pomalowany na jasno brązowy kolor.
Skręciłam w prawo i po kilku małych krokach ukazały mi się schody które
prowadziły w dół. Zeszłam po nich i momentalnie znalazłam się w kuchni. To
pomieszczenie było połączone z salonem, przekroczyłam próg który łączył kuchnię
i salon. Moim oczom ukazał się tapczan a na nim śpiący Nataniel. Gdy spał
wyglądał tak słodko, że aż nie mogłam oderwać od niego wzroku. Podeszłam do
śpiącego królewicza( bo tak jak ja był jeszcze w stroju balowym ). Nie mogłam
się powstrzymać, odgarnęłam mu włosy z twarzy i delikatnie po całowałam go w
czoło, nawet nie wiedząc czemu to zrobiłam. On nawet nie drgnął tylko lekko się
uśmiechnął przez sen. Dowiedziałam się do kogo należy ten dom, ale nadal
dręczyło mnie jedne pytanie. Po co Nataniel przyniósł mnie właśnie do siebie a
nie do mojego domu. Chcąc poznać odpowiedz postanowiłam zaczekać aż się obudzi.
Usiadłam na podłodze przy tapczanie i po chwili usnęłam.
*** SEN***
Mała dziewczynka o brązowych włosach bawiła się w piaskownic. Mogła mieć góra cztery lata. Była z nią jeszcze dziewczynka o rudych włosach z warkoczykami jak u Pipi Lansztrung i chyba miałam tyle samo lat co ta pierwsza dziewczynka. Obie musiały się dobrze znać, bo bardzo się razem dogadywały. Bawiły się niezbyt dziewczęcą zabawę, bo bawiły się w piratów. Szukały ukrytego skarbu na wyspie którą była piaskownica. W pewnym momencie podszedł do nich mały chłopczyk o złocistych dosyć krótkich włosach i spytał się dwóch dziewczynek czy może się przyłączyć. Dziewczynki długo się nie zastanawiały i od razu się zgodziły uważając że im więcej osób tym weselej. Chłopczyk oznajmił że nazywa się Nati. Dziewczynka o brązowych włosach przedstawiła mu się jako Suet. Wszystko zaczęło się rozmazywać i stawać się nie jasne. Było jedynie słychać delikatny głos pewnej osoby.
***
- Su zbudź się, wstawaj. Już jest południe. - Delikatny męski głos próbował mnie zbudzić, a jego ręka była położona na moim policzku.
- Nie chcę jeszcze wstawać, jestem zmęczona, chcę spać . - Jęczałam po cichu.
- To chociaż połóż się na tapczanie, a nie na podłodze.
- Nie chcę mi się wstawać. - Zawsze moje marudzenie jest spoko.
- Och dziewczyno co ja mam z tobą. - Poczułam jak chłopak podnosi mnie z podłogi i kładzie na tapczan.
- W takim wypadku kolorowych snów, królewno. - Przykrył mnie kocem, pogłaskał po głowie i chyba udał się do kuchni.
Znowu mnie tak nazwał i właśnie przez to jedno małe słowo nie mogłam już zasnąć. Przez kilka minut leżałam zastanawiając się co teraz mam zrobić. Czy wstać i pójść do niego czy dalej leżeć i próbować zasnąć. Ta odpowiedź była oczywista żeby wstać i udać się do niego. Odkryłam się, wstałam i poszłam do kuchni, a tam pusto. Weszłam po schodach i kilka małych chwil potem stała pod pokojem w którym się obudziłam. Wkroczyłam do pokoju bez pukania, a moim oczą ukazał się przebierający Nat, który w tym momencie był bez koszulki. Szybo zamknęłam i się o nie oparłam.
- Przepraszam! - Krzyknęłam żeby mieć pewność że mnie usłyszał.
-Nic się nie stało, możesz wejść. - Drzwi się otworzyły a ja wylądowałam w jego silnych ramionach.
- Nic ci się nie stało królewno. - Zaczerwieniłam się jak burak.
- Nie. - Wyprostował mnie i trzymał mnie w tali.
- Jesteś taka piękna. - Powiedział to dość cicho że niezbyt go zrozumiałam.
- Co?
- Nic, może chcesz zjeść ze mną śniadanie?
- Mogę, ale co ty wcześniej powiedziałeś?
- Nic ważnego, chodź do kuchni.
Zeszliśmy do owego pomieszczenia, siadłam przy kuchennym stole.
-Co chcesz zjeść?
- Nie wiem, co zrobisz to zjem?
- A zjesz grzanki z masłem.
- Jasne.
Włączył radio i zaczął robić nam grzanki. W rytmie muzyki poruszał się po całej kuchni, chyba nawet zapomniał że tu jestem i go obserwuje. Odciął się że tak powiem od świata zewnętrznego, lubił chyba bardzo pracować w kuchni i gotować . Było mi gorąco nie przez to że siedziałam w ciepłym pomieszczeniu, tylko przez Nata. Patrzyłam jak był ubrany w jeans, czarny t - Shift oraz w koszulę w kratkę która była rozpięta czułam jak moje policzki robiły się czerwone. Lubiłam Nataniela, nawet chyba za bardzo, ale dlaczego tak bardzo mocno. Przecież znał go dwa i pół miesiąca. A jednak coś mnie do niego ciągnęło, ale co to było?
- O to twoje grzanki królewno. - Położył mi talerz przed nos i usiadł naprzeciwko mnie z swoim talerzem.
- Nataniel mogę ci zadać dwa pytania?
- Jasne, jakie? - Jego uśmiech rozgrzewał mnie od środka ale czemu, ja się pytam czemu?
- Czemu nazywasz mnie „królewno”? - Zrobił się czerwony tak samo jak ja podczas gdy patrzyłam na niego gdy robił nam śniadanie. Po chwili otrzymałam odpowiedź która mnie zaskoczyła.
- Ponieważ ją jesteś, byłaś nią dla mnie od samego początku. – Jego policzki chyba bardziej czerwone już nie mogły być.
- Jeśli chcesz mogę przestać cię tak nazywać.
- Nie, proszę. Lubię jak tak do mnie mó…. - Właśnie zdałam sobie sprawę z własnej głupoty i chyba to ja teraz byłam bardziej czerwona niż on.
- A drugie pytanie jakie jest? - No jasne chciał szybko zmienić temat tak samo jak ja zresztą.
- Czemu nie zaniosłeś mnie do domu?
- Bal skończył się o piątej a ty płakałaś mi na ramieniu przynajmniej do wpół do siódmej. Nie chciałem budzić domowników więc zabrałem cię do siebie. - Znowuż był czerwony zresztą ja też.
Dopiero teraz zauważyłam że w kuchni wisi zegar z kukułką, co wywołało u mnie zachwyt bo moja mama powiesiła i podobny w moim starym pokoju, w starym domku, moim domku. Była jedynasta, dokończyłam posiłek i podziękowałam.
- Wiesz co ja już sobie pójdę, poza tym pewnie martwi się o mnie ciocia że jeszcze nie wróciłam.
- Widać było że posmutniał, czy ja byłam dla niego więcej niż przyjaciółką, może on się we mnie… nie to niemożliwe. Jesteśmy tylko przyjaciółmi i nic więcej. Byłam tak pochłonięta myślenie że nie zauważyłam że macha mi ręką przed twarzą.
- Wszystko dobrze, byłaś nie obecna przez dłuższą chwile.
- Tak, po prostu trochę się zamyśliłam. To ja już pójdę.
- To pa królewno. - Przytulił mnie na pożegnanie, z czego odwzajemniłam uścisk i odprowadził mnie do drzwi.
- To pa.
Ruszyłam do domu, a gdy tam dotarłam dostałam niezły ochrzan od cioci że nie wróciłam do domu na noc. Dostałam szlaban na tydzień na Internet, telewizję oraz mam wracać prosto ze szkoły do domu. Po tym jak wysłuchałam to co mi wolno i czego nie poszłam do pokoju i zastanawiałam się, a raczej myślałam o Natanielu i nie wiem czemu o tym dziwacznym śnie który miałam u niego. Ta dziewczynka wydawała się tak bardzo znajoma tak i jak tamta dwójka. Chwila przecież te dwie dziewczynki to ja i Iris, a ten chłopczyk przedstawił się jako Nati, czyli to był on Nataniel, to ten chłopczyk. Być może to się wydarzyło się to naprawdę, nie, to zdarzenie naprawdę miało zajście. Przestałam myśleć i poszłam spać bo dzisiejszej nocy mało spałam. Padłam na łóżko i zasnęłam. W szkole ja i Nataniel unikaliśmy się, ale nie za bardzo chyba obydwoje lubiliśmy swoje towarzystwo. Poza tym znowu zaczęłam się spotykać z Louisem jest już polowa grudnia, ale coś mi nie pasowało w zachowani Louisa to że łańcuszek, złoty łańcuszek z różą dostałam niby od niego, ale ja w to wątpię. Po pierwsze był na mojej ławce w dniu mikołajków , chodzę z nim nawet do klasy i nie ma szans żeby położył pudełeczko z wisiorkiem na ławce bez mojej wiedzy. Po drugie on nigdy nie dawał nikomu nic, żadnych prezentu a zwłaszcza mi, to musiał być prezent od kogoś innego, której zależało mu na mnie. Jedynie co wiedziałam o Louisie to że ja już do niego nic nie czuje, nasze pocałunki nie były takie same jak dawniej tak samo jak spojrzenia. Muszę z nim zerwać tak będzie lepiej, choć jak to zrobię to wiem że już nigdy nie zaznam spokoju przez niego. Ale mimo to i tak to zrobię, moje serce nie kocha go, pokochało kogoś innego ale kogo? Na razie nie chcę poznać odpowiedzi. Chce być z dala od miłości, sama. Nic ciekawego nie działo się aż do rozpoczęcia ferii świątecznych. Chociaż cieszyłam się że za kilka dni wigilia to nie byłam wesoła. Zauważyła to jedna osoba, która zawsze mi pomagała, Nataniel, próbował mnie pocieszyć, bo widział że coś było nie tak. Nie wiem czy go kochałam jak brata czy raczej jak chłopaka. Jedno wiedziałam na pewno podobał mi się, ale nie wiedziałam jak czy jak wcześniej powiedziałam jako brat czy chłopak. Miałam mętlik w głowie tak wielki że podczas drogi powrotnej, gdy Nat mnie odprowadzał do domu o mały włos uderzyłam bym się o znak drogowy, ale on mnie odciągnął i utarto przed nabiciem guza. Moje serce szalało gdy mnie dotykał. Ja go kochałam, jak chłopaka, ale nie chcę z nim być , przez moją miłość do niego może rozpaść się nasz przyjaźń. A tego bym nie przeżyła, za mocno go pokochałam. Ale chcę być blisko, blisko jego.
- Nataniel, dzisiaj zaczęły się ferie i tak sobie pomyślałam czy niechciałbyś spędzić ze mną dzisiejszy wieczór, bo jestem sama w domu a nie chcę czuć się samotna.
- Patrząc na twój stan nawet nie miałem zamiaru cię opuszczać, królewno. – Otworzyłam mocniej oczy, a potem uśmiechnęłam się sama do siebie.
Dotarliśmy do mojego domu, ściągnęliśmy z siebie kurtki i udaliśmy się do mojego pokoju, ciocia i Iris pojechali na święta do babci i wrócą dopiero po nowym roku, ale ja nie chciałam wracać do starego miasta, zbyt wiele wspomnień kojarzy mi się z rodzicami. Nataniel pierwsze co zrobił po wejściu do mojej oazy rozejrzał się po pomieszczeniu i swój wzrok zatrzymał na zdjęciach na biurku i na aparacie.
- Nie mówiłaś że robisz zdjęcia. Są naprawdę świetne.
- Dzięki ale to nic takiego, robie zdjęcia odkąd skończyłam sześć lat.
- To całkiem sporo, jestem ciekaw jak wyglądają twoje zdjęcia podczas gdy fotografowałaś gdy była sześcioletnią dziewczynką.- Odłożył aparat i zdjęcia ja w tej chwili zaprowadziłam go do salonu.
Usiadłam na kanapie, a on koło mnie. Zaczęliśmy oglądać jakieś filmy, siedział oparta o jago ramię. W nim miała oparcie we wszystkich moich decyzjach, coś zwróciło jednak moją uwagę. Patrzał się na wisiorek i domyślam się że był właśnie od niego, na pewno. Zamierzałam się go spytać jurto czy to on go mi dał, bo dobrze wiedziałam że zostanie ze mną całą noc. Położyłam się mu na kolana, zmęczona. Głaskał mnie po głowie co sprawiło że zasnęłam, że tak powiem w pewnym rodzaju, na nim. Nawet po tym jak zasnęłam czułam że nadal głaszcze mnie po twarzy. Kraino pięknych snów nadchodzę!
*** SEN***
Mała dziewczynka o brązowych włosach bawiła się w piaskownic. Mogła mieć góra cztery lata. Była z nią jeszcze dziewczynka o rudych włosach z warkoczykami jak u Pipi Lansztrung i chyba miałam tyle samo lat co ta pierwsza dziewczynka. Obie musiały się dobrze znać, bo bardzo się razem dogadywały. Bawiły się niezbyt dziewczęcą zabawę, bo bawiły się w piratów. Szukały ukrytego skarbu na wyspie którą była piaskownica. W pewnym momencie podszedł do nich mały chłopczyk o złocistych dosyć krótkich włosach i spytał się dwóch dziewczynek czy może się przyłączyć. Dziewczynki długo się nie zastanawiały i od razu się zgodziły uważając że im więcej osób tym weselej. Chłopczyk oznajmił że nazywa się Nati. Dziewczynka o brązowych włosach przedstawiła mu się jako Suet. Wszystko zaczęło się rozmazywać i stawać się nie jasne. Było jedynie słychać delikatny głos pewnej osoby.
***
- Su zbudź się, wstawaj. Już jest południe. - Delikatny męski głos próbował mnie zbudzić, a jego ręka była położona na moim policzku.
- Nie chcę jeszcze wstawać, jestem zmęczona, chcę spać . - Jęczałam po cichu.
- To chociaż połóż się na tapczanie, a nie na podłodze.
- Nie chcę mi się wstawać. - Zawsze moje marudzenie jest spoko.
- Och dziewczyno co ja mam z tobą. - Poczułam jak chłopak podnosi mnie z podłogi i kładzie na tapczan.
- W takim wypadku kolorowych snów, królewno. - Przykrył mnie kocem, pogłaskał po głowie i chyba udał się do kuchni.
Znowu mnie tak nazwał i właśnie przez to jedno małe słowo nie mogłam już zasnąć. Przez kilka minut leżałam zastanawiając się co teraz mam zrobić. Czy wstać i pójść do niego czy dalej leżeć i próbować zasnąć. Ta odpowiedź była oczywista żeby wstać i udać się do niego. Odkryłam się, wstałam i poszłam do kuchni, a tam pusto. Weszłam po schodach i kilka małych chwil potem stała pod pokojem w którym się obudziłam. Wkroczyłam do pokoju bez pukania, a moim oczą ukazał się przebierający Nat, który w tym momencie był bez koszulki. Szybo zamknęłam i się o nie oparłam.
- Przepraszam! - Krzyknęłam żeby mieć pewność że mnie usłyszał.
-Nic się nie stało, możesz wejść. - Drzwi się otworzyły a ja wylądowałam w jego silnych ramionach.
- Nic ci się nie stało królewno. - Zaczerwieniłam się jak burak.
- Nie. - Wyprostował mnie i trzymał mnie w tali.
- Jesteś taka piękna. - Powiedział to dość cicho że niezbyt go zrozumiałam.
- Co?
- Nic, może chcesz zjeść ze mną śniadanie?
- Mogę, ale co ty wcześniej powiedziałeś?
- Nic ważnego, chodź do kuchni.
Zeszliśmy do owego pomieszczenia, siadłam przy kuchennym stole.
-Co chcesz zjeść?
- Nie wiem, co zrobisz to zjem?
- A zjesz grzanki z masłem.
- Jasne.
Włączył radio i zaczął robić nam grzanki. W rytmie muzyki poruszał się po całej kuchni, chyba nawet zapomniał że tu jestem i go obserwuje. Odciął się że tak powiem od świata zewnętrznego, lubił chyba bardzo pracować w kuchni i gotować . Było mi gorąco nie przez to że siedziałam w ciepłym pomieszczeniu, tylko przez Nata. Patrzyłam jak był ubrany w jeans, czarny t - Shift oraz w koszulę w kratkę która była rozpięta czułam jak moje policzki robiły się czerwone. Lubiłam Nataniela, nawet chyba za bardzo, ale dlaczego tak bardzo mocno. Przecież znał go dwa i pół miesiąca. A jednak coś mnie do niego ciągnęło, ale co to było?
- O to twoje grzanki królewno. - Położył mi talerz przed nos i usiadł naprzeciwko mnie z swoim talerzem.
- Nataniel mogę ci zadać dwa pytania?
- Jasne, jakie? - Jego uśmiech rozgrzewał mnie od środka ale czemu, ja się pytam czemu?
- Czemu nazywasz mnie „królewno”? - Zrobił się czerwony tak samo jak ja podczas gdy patrzyłam na niego gdy robił nam śniadanie. Po chwili otrzymałam odpowiedź która mnie zaskoczyła.
- Ponieważ ją jesteś, byłaś nią dla mnie od samego początku. – Jego policzki chyba bardziej czerwone już nie mogły być.
- Jeśli chcesz mogę przestać cię tak nazywać.
- Nie, proszę. Lubię jak tak do mnie mó…. - Właśnie zdałam sobie sprawę z własnej głupoty i chyba to ja teraz byłam bardziej czerwona niż on.
- A drugie pytanie jakie jest? - No jasne chciał szybko zmienić temat tak samo jak ja zresztą.
- Czemu nie zaniosłeś mnie do domu?
- Bal skończył się o piątej a ty płakałaś mi na ramieniu przynajmniej do wpół do siódmej. Nie chciałem budzić domowników więc zabrałem cię do siebie. - Znowuż był czerwony zresztą ja też.
Dopiero teraz zauważyłam że w kuchni wisi zegar z kukułką, co wywołało u mnie zachwyt bo moja mama powiesiła i podobny w moim starym pokoju, w starym domku, moim domku. Była jedynasta, dokończyłam posiłek i podziękowałam.
- Wiesz co ja już sobie pójdę, poza tym pewnie martwi się o mnie ciocia że jeszcze nie wróciłam.
- Widać było że posmutniał, czy ja byłam dla niego więcej niż przyjaciółką, może on się we mnie… nie to niemożliwe. Jesteśmy tylko przyjaciółmi i nic więcej. Byłam tak pochłonięta myślenie że nie zauważyłam że macha mi ręką przed twarzą.
- Wszystko dobrze, byłaś nie obecna przez dłuższą chwile.
- Tak, po prostu trochę się zamyśliłam. To ja już pójdę.
- To pa królewno. - Przytulił mnie na pożegnanie, z czego odwzajemniłam uścisk i odprowadził mnie do drzwi.
- To pa.
Ruszyłam do domu, a gdy tam dotarłam dostałam niezły ochrzan od cioci że nie wróciłam do domu na noc. Dostałam szlaban na tydzień na Internet, telewizję oraz mam wracać prosto ze szkoły do domu. Po tym jak wysłuchałam to co mi wolno i czego nie poszłam do pokoju i zastanawiałam się, a raczej myślałam o Natanielu i nie wiem czemu o tym dziwacznym śnie który miałam u niego. Ta dziewczynka wydawała się tak bardzo znajoma tak i jak tamta dwójka. Chwila przecież te dwie dziewczynki to ja i Iris, a ten chłopczyk przedstawił się jako Nati, czyli to był on Nataniel, to ten chłopczyk. Być może to się wydarzyło się to naprawdę, nie, to zdarzenie naprawdę miało zajście. Przestałam myśleć i poszłam spać bo dzisiejszej nocy mało spałam. Padłam na łóżko i zasnęłam. W szkole ja i Nataniel unikaliśmy się, ale nie za bardzo chyba obydwoje lubiliśmy swoje towarzystwo. Poza tym znowu zaczęłam się spotykać z Louisem jest już polowa grudnia, ale coś mi nie pasowało w zachowani Louisa to że łańcuszek, złoty łańcuszek z różą dostałam niby od niego, ale ja w to wątpię. Po pierwsze był na mojej ławce w dniu mikołajków , chodzę z nim nawet do klasy i nie ma szans żeby położył pudełeczko z wisiorkiem na ławce bez mojej wiedzy. Po drugie on nigdy nie dawał nikomu nic, żadnych prezentu a zwłaszcza mi, to musiał być prezent od kogoś innego, której zależało mu na mnie. Jedynie co wiedziałam o Louisie to że ja już do niego nic nie czuje, nasze pocałunki nie były takie same jak dawniej tak samo jak spojrzenia. Muszę z nim zerwać tak będzie lepiej, choć jak to zrobię to wiem że już nigdy nie zaznam spokoju przez niego. Ale mimo to i tak to zrobię, moje serce nie kocha go, pokochało kogoś innego ale kogo? Na razie nie chcę poznać odpowiedzi. Chce być z dala od miłości, sama. Nic ciekawego nie działo się aż do rozpoczęcia ferii świątecznych. Chociaż cieszyłam się że za kilka dni wigilia to nie byłam wesoła. Zauważyła to jedna osoba, która zawsze mi pomagała, Nataniel, próbował mnie pocieszyć, bo widział że coś było nie tak. Nie wiem czy go kochałam jak brata czy raczej jak chłopaka. Jedno wiedziałam na pewno podobał mi się, ale nie wiedziałam jak czy jak wcześniej powiedziałam jako brat czy chłopak. Miałam mętlik w głowie tak wielki że podczas drogi powrotnej, gdy Nat mnie odprowadzał do domu o mały włos uderzyłam bym się o znak drogowy, ale on mnie odciągnął i utarto przed nabiciem guza. Moje serce szalało gdy mnie dotykał. Ja go kochałam, jak chłopaka, ale nie chcę z nim być , przez moją miłość do niego może rozpaść się nasz przyjaźń. A tego bym nie przeżyła, za mocno go pokochałam. Ale chcę być blisko, blisko jego.
- Nataniel, dzisiaj zaczęły się ferie i tak sobie pomyślałam czy niechciałbyś spędzić ze mną dzisiejszy wieczór, bo jestem sama w domu a nie chcę czuć się samotna.
- Patrząc na twój stan nawet nie miałem zamiaru cię opuszczać, królewno. – Otworzyłam mocniej oczy, a potem uśmiechnęłam się sama do siebie.
Dotarliśmy do mojego domu, ściągnęliśmy z siebie kurtki i udaliśmy się do mojego pokoju, ciocia i Iris pojechali na święta do babci i wrócą dopiero po nowym roku, ale ja nie chciałam wracać do starego miasta, zbyt wiele wspomnień kojarzy mi się z rodzicami. Nataniel pierwsze co zrobił po wejściu do mojej oazy rozejrzał się po pomieszczeniu i swój wzrok zatrzymał na zdjęciach na biurku i na aparacie.
- Nie mówiłaś że robisz zdjęcia. Są naprawdę świetne.
- Dzięki ale to nic takiego, robie zdjęcia odkąd skończyłam sześć lat.
- To całkiem sporo, jestem ciekaw jak wyglądają twoje zdjęcia podczas gdy fotografowałaś gdy była sześcioletnią dziewczynką.- Odłożył aparat i zdjęcia ja w tej chwili zaprowadziłam go do salonu.
Usiadłam na kanapie, a on koło mnie. Zaczęliśmy oglądać jakieś filmy, siedział oparta o jago ramię. W nim miała oparcie we wszystkich moich decyzjach, coś zwróciło jednak moją uwagę. Patrzał się na wisiorek i domyślam się że był właśnie od niego, na pewno. Zamierzałam się go spytać jurto czy to on go mi dał, bo dobrze wiedziałam że zostanie ze mną całą noc. Położyłam się mu na kolana, zmęczona. Głaskał mnie po głowie co sprawiło że zasnęłam, że tak powiem w pewnym rodzaju, na nim. Nawet po tym jak zasnęłam czułam że nadal głaszcze mnie po twarzy. Kraino pięknych snów nadchodzę!